Bilans kosmetyczny maja 2016
Byli już ulubieńcy maja, więc czas na kolejną serię - bilans kosmetyczny, czyli dla przypomnienia zestawienie zużyć i nowości miesiąca. W maju kupiłam naprawdę niewiele, głównie to, co było mi potrzebne. Choć jedna zachcianka też się trafiła ;) Niestety zużyłam też kilka produktów, za którymi będę tęsknić, ale nie przedłużając zapraszam Was do reszty wpisu. Standardowo zacznę od projektu denko.
Ta półlitrowa butla była tak wydajna, że towarzyszyła mi w kąpieli przez ponad 3 miesiące! Pisałam Wam o tym żelu już w ulubieńcach marca i moja opinia się nie zmieniła. Dobrze mył, zamienił się w kontakcie z wodą w kremową emulcję. Mimo niespecjalnego składu nie presuszał mojej skóry przy codziennym stosowaniu. Do tego pięknie pachniał i miał bardzo poręczną pompkę. Szkoda, że produkty S&G nie są u nas dostępne, po kolejny żel i jakieś masło do ciała na pewno bym sięgnęła!
2. Zmywacz do paznokci Isana
Tutaj rozwodzić się nie będę, nie pierwsza i nie ostatnio moja butelka. Chyba wszyscy już znają ten zmywacz ;) Jak dla mnie to najlepszy zmywacz dostępny w drogerii w tej cenie. Radzi sobie też z ciemnymi lakierami. Super!
3. Woda termalna Uriage
Pisałam Wam w poście o mojej pielęgnacji twarzy, że używam jej zamiast toniku, a przy okazji wpisu o moim codziennym makijażu wspomniałam o tym, że sryskuję nią też skończony makijaż. Bardzo uniwersalny produkt. Świetnie radzi sobie z podrażnieniami skóry, ale i w codziennej pielęgnacji dobrze się sprawdza. Makijaż spryskany tą wodą ładnie się scala, puder nie jest tak bardzo widoczny a skóra nabiera lekkiego blasku. Do tego nie trzeba jej osuszać. Wracam do niej od lat i nie zamierzam tego zmieniać.
4. Odżywka w sprayu Gliss Kur Hair repair
Pisałam Wam o niej bardzo dawno temu, bo niestety stosowana codzienne przeproteinowała moje włosy. Po tym zajści odstawiłam ją na dłuższy czas, ale potem wróciłam i stosowałam tylko od czasu do czasu. Najczęście lądowała u mnie przed olejowaniem włosów lub standardowo, na umyte i mokre jeszcze włosy. Stosowana średnio raz w tygodniu działała bardzo dobrze, ale nie zdecyduję się na razie na ponowny zakup.
5. Żel micelarny do mycia twarzy Tołpa dermo face rosacal
Bardzo przyjemny żel, delikatnie oczyszczał i nie przesuszał ani nie podrażniał skóry. Kupiłam go jednak z zamiarem stosowania wraz ze szczoteczką elektryczną, jednak zupełnie mi się w tym celu nie sprawdził. Nie pienił się, więc szczoteczka bardziej drapała niż myła. Dobrze sprawdził się jednak w pielęgnacji porannej czy mieszany z koryndem kosmetycznym.
6. Sylveco Lekki krem brzozowy
Kolejny gagatek, który leżał u mnie dość dlugo. Pisałam o nim oddzielną recenzję i byłam z niego bardzo zadowolona jesienią, bo nazwa jest myląca - krem ten zdecydowanie lekki nie jest. Aktualnie jest już dla mnie aż zbyt treściwy, niestety moja skóra dość szybko się po nim świeci w ciagu dnia. Na razie więc powrotu nie planuję.
7. Cleaner NeoNail
Nie mam porównania z innymi markami ale ten jak najbardziej mi się sprawdzał. Kupiłam już kolejne opakowanie, bo bez niego z malowania hybrydami nici ;)
8. Truskawkowy peeling kawowy BodyBoom
O nim również już Wam pisałam - klik. Świetny peeling, mocny zdzierak o słodkawym zapachu przypominającym mi słodycze truskawkowe. Do tego nie brudził wanny (wystarczyło ją opłukać), bo bardzo umilało korzystanie. Samym jednak działaniem, jak wspomniałam w recenzji, nie różnił się moim zdaniem bardzo od zwykłego, domowego peelingu kawowego (o ktrórym pisałam tutaj). Pomyślałabym też nad zmianą opakowania, bo choć na początku wygląda prześlicznie, to już podczas użytku nie jest tak kolorowo.
9. Puder Rimmel Stay Matte
Wiem, że ma on szerokie grono fanek, ale u mnie się nie sprawdził. Zdecydowanie za słabo matowił i utrwalał. Skóra bardzo szybko się po nim błyszczała, a podkład dość szybko znikał z twarzy. Do noszenia w torebce i ewentualnych poprawek był nawet ok, ale raczej nie będę do niego wracać. Dla mnie to za mało.
10. Próbka balsamu Palmer's Cocoa Butter Formula
Bardzo przyjmny balsam. Zapach typowy dla całej tej serii, czyli po prostu masła kakaowego. Nawilżał naprawdę dobrze, jak na balsam. Nie wykluczam, że sięgnę po pełne opakowanie, gdy wykończę to, co mam.
I to by było na tyle, jeśli chodzi o mojowe zużycia. Co do zakupów, to tak jak wspomniałam we wstępie, nie ma tego dużo. Jedyne na co się zdecydowałam, to 3 maski w płacie Pure Source ze sklapu Missha. Zdecydowałam się na wersję malinową, cytrynową i drzewo herbaciane. Dodatkowo dostałam sporo próbek, w tym kremu BB Missha Perfect Cover, który ciekawił mnie od jakiegoś czasu. Oprócz tego kupiłam też kolejne opakowanie cleanera z NeoNail, o czym już wspomniałam w części z projektem denko, i pozwoliłam sobie na małą zachciankę - tak bardzo polecaną przez Was kredkę z Golden Rose (Matte Lipstick Crayon w odcieniu 15). Pojawiła się już w ulubieńcach, więc zdecydowanie dołączam do grona ich fanek.
To tyle jeśli chodzi o moje zakupy w maju, choć dotarły do mnie też dwie przesyłki. Pierwsza zawierała nowy płyn micelarny Nivea, który właśnie testuję. A druga to moja wygrana w konkursie organizowanym przez markę Glov i jest to rękawica w wersji on-the-go.
Znacie te kosmetyki? Co o nich myślicie? Dajcie znać jak u Was wypadłby takie bilans maja - przeważają zużycia, czy może jednak zakupy? ;)
Jestem jak u Ciebie sprawdzi się produkt GLOW, bo opinie ma dość rozbieżne ;)
OdpowiedzUsuńTestuję je już jakiś czas i niedługo pojawi się recenzja ;)
UsuńWoda termalna Uriage to mój must have szczególnie na lato :)
OdpowiedzUsuńDokładnie, super odświeża ;)
UsuńA ja lubiłam ten puder z Rimmel. I chyba do niego wrócę, bo mój obecny z L'Oreal zbiera się strasznie np. w okolicach nosa :/ zmywacz uwielbiam , mam wielka butlę :)
OdpowiedzUsuńU mnie niestety okazał się zbyt słaby ;(
UsuńŻel z Tołpy mnie zaciekawił, bo też chcę czegoś do szczoteczki elektrycznej ale właśnie czegoś co się nie pieni :D
OdpowiedzUsuńW takim razie na pewno się sprawdzi, bo nie pieni się ani trochę ;)
UsuńWidzę kilka moich ulubionych kosmetyków :D Woda termalna z Uriage, odżywka z Gliss Kura, puder Rimmel :D Widzę, że lubimy podobne kosmetyki :) Zmywacz z Isany to klasyk i zawsze mam go w swojej kosmetyczce :)
OdpowiedzUsuńDokładnie, ja ten zmywacz kupuję już od kilku lat! ; )
Usuńzmywacz isana rewelacja ;) plyn miceralny z nivea mnie ciekawi
OdpowiedzUsuńJak na razie sprawdza się dobrze, ale jeszcze nie chcę zapeszać ;p
UsuńWodę Uriage też bardzo lubię, kupuję ilekroć mi się skończy ;)
OdpowiedzUsuńTeż lubię do niej wracać ;)
UsuńUwielbiam posty z tej serii, ale o tym już chyba Ci wspominałam :) Wodę termalną z Uriage bardzo lubię i też bardzo często po nią sięgam, a odżywka z Gliss Kur, to już mój stały bywalec kosmetyczny :) Jeśli zaś o nowości chodzi, to oczywiście kredka z Golden Rose super! Przepiękny kolor :) Płyn micelarny z Nivea również do mnie dotarł :)
OdpowiedzUsuńKredkami GR kuszą z każdej strony, więc musiałam w końcu ulec ;D
Usuńja właśnie mam ten puder i go kończę i zastanawiam się nad czymś lepiej matującym :)
OdpowiedzUsuńU mnie zdecydowanie lepiej sprawdzają się pudry sypkie ;)
UsuńTeż używam wody Uriage jako toniku. GLOV zupełnie się u mnie nie sprawdził. Te kredki GR są super :)
OdpowiedzUsuńA czemu? Ja jestem nawet zadowolona, choć tylko w pewnych kwestiach ;)
UsuńMarzy mi się jakikolwiek kosmetyk z Soap & Glory, podobno pięknie pachną <3 Kiedyś puder Stay Matte był jednym z moich ulubionych pudrów matujących :)
OdpowiedzUsuńWielka szkoda, że nie ma ich u nas ;( Zostaje tylko polowanie w TkMaxx, ale tam też są bardzo rzadko, albo przywożenie z wakacji ;(
UsuńMiałam chyba wszystkie możliwe wody termalne i faktycznie Uriage jest najlepsza ;)
OdpowiedzUsuńJa testowałam kilka i też Uriage lubię najbardziej ;)
UsuńChętnie przetestowałabym wodę termalną, z tej firmy mam nawilżający krem do twarzy i jestem z niego bardzo zadowolona. Pomadka w kredce z Golden Rose jest moim ulubionym produktem, bez którego nie mogę się obejść :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam !
Te pomadki GR się świetne, nie dziwię się już skąd ta sława ;)
UsuńJestem ciekawa tej rękawicy. Co do zmywacza z Isany, to kiedyś był moim ulubieńcem. Teraz to strasznie rozmazuje lakier po palcach, nie rozumiem dlaczego. Może trafiłam na bubel? A co do kredek z GR to sama posiadam odcień 15 i kocham go! O dziwo długo utrzymuje się na ustach :D
OdpowiedzUsuń14*
UsuńStrasznie korci mnie ten peeling do ciała :)
OdpowiedzUsuńBardzo fajny kosmetyk, ale jak wspomniałam, samym działaniem nie różni się zbytnio od domowej wersji ;) Jednak komfort używania jest zdecydowanie większy w przypadku BodyBoom ;)
UsuńTeż od czerwca będę robić taki bilans, choć ten miesiąc nie wygląda zachęcająco...
OdpowiedzUsuńA w jakim sensie? DLa mnie to fajna forma sprawdzenia choćby dla samej siebie jak się sprawy mają ;)
Usuń