Ulubieńcy sierpnia 2016


Jak już zapewne dobrze wiecie, nigdy nie pokazuję Wam zbyt dużej ilości kosmetyków, które nazywam mianem ulubieńców. A to dlatego, że wybieram do tej serii same perełki z całej gromadki kosmetyków, które przewijają się przez moje ręce. I tym razem nie będzie inaczej, nie pokażę Wam zbyt wielu produktów, ale i tak jest ich więcej niż ostatnio ;) Jeśli macie ochotę podpatrzyć co takiego bardzo polubiłam w ostatnim czasie, to zapraszam!


Olejek marula Vita Liberata
O tym małym cudeńku pisałam Wam już niedawno na blogu. To kosmetyk 3w1, który jednocześnie nada naszej skórze pięknego koloru delikatnej opalenizny, ale też zadba o jej nawilżenie oraz ochronę przeciwsłoneczną. Początkowo kolor może przerazić, ale po kilku godzinach skóra nabiera koloru zdrowej, lekko ciepłej opalenizny, bez jakiegokolwiek uszczerbku na jej stanie. Świetny kosmetyk!



Balsam Palmer's Cocoa butter formula Natural bronze Body lotion
Kosmetyk-niespodzianka! Nie podejrzewałam go o nic specjalnego, ale że ma w nazwie "brozne", to zabrałam go ze sobą na wakacje. Początkowo nie widziałam żadnych efektów, bo smarowałam nim już opaloną skórę. Ale gdy skóra zaczęła mi schodzić w kilku miejscach, balsam cudownie sobie poradził z wyrównaniem jej koloru. Nie robił żadnych smug czy zacieków, nadawał ładny, naturalny kolor opalenizny a do tego bardzo dobrze nawilżał skórę. Myślę, że dobrze się sprawdzi jako pierwszy kosmetyk samoopalający dla tych, którzy boją się zacząć ich używać. 


Tonik Organique Witch hazel tonic
Cudowny kosmetyk. Używałam go codziennie rano i wieczorem. Świetnie tonizuje i odświeża, pozostawiając skórę gładką i lekko nawilżoną, uspokojoną. Spray działa bardzo sprawnie i daje równomierną mgiełkę, nic się nie zacina, nie pluje dużymi kroplami czy w jedno miejsce. Moja skóra bardzo polubiła się z hydrolatem oczarowym, więc podejrzewam, że głównie dzięki niemu tonik tak świetnie działa. Posiadaczki cery trądzikowej i skłonnej do niedoskonałości powinny dostrzec jego pozytywne działanie. Poza tym myślę, że sprawdzi się na większości typu cer, od suchych po tłuste. Zdarzyło mi się dodać go też kilka razy do domowego peelingu cukrowego na skórę głowy, bo hydrolat oczarowy jest pomocny przy problemach z łupieżem, i w tej roli też sprawdził się bardzo dobrze. Skóra była odświeżona, a ewentualne początki łupieżu nie przeobrażały się w nic więcej ;)

      Peeling skóry głowy - dlaczego warto go wykonywać


Olejek do twarzy Beauty Oil
Beauty Oil to marka, której nie ma jeszcze na rynku, ale ten olejek to zdecydowanie mój ulubieniec, więc nie chciałam go pomijać. Mamy tu mieszankę 3 olejków - marula, lnianego i migdałowego, które razem tworzą bardzo przyjemny kosmetyk. Stosowałam go zarówno na noc, jak i na dzień. W jeden i drugiej roli bardzo dobrze się sprawdził. Na noc nakładam ok 4-5 kropli i rano moja cera jest dobrze nawilżona i gładka, ale nie obciażona i tłusta od nadmiaru sebum. Na dzień zmniejszałam jego ilość do 2-3 kropli i ładnie nawilżał wtedy skórę, nie skracając trwałości makijażu. Dozujemy go pipetą, co jest bardzo wygodne i ekonomiczne przy okazji. Jedynie napisy lekko się ścierają, co widać na zdjęciu.


Szczoteczka soniczna do twarzy Beauty Line
O tej szczoteczce z Biedronki również Wam już pisałam. Nie miałam styczności z oryginałem od Foreo i oczywiście mam na niego wielką ochotę, ale z Beauty Line jestem jak na razie bardzo zadowolona. Używam jej prawie codziennie wieczorem, jako ostatni krok oczyszczania twarzy. Nakładam na skórę żel czy pianką i wykonuję szczoteczką masaż przez ok 1-1,5 minuty, zazwyczaj na wolniejszej prędkości. Po tym czasie spłukuję kosmetyk wodą i cieszę się idealnie czystą i bardzo gładką skórą, bez żadnych podrażnień. Odkąd jej używam, zupełnie nie mam potrzeby robienia peelingu. 



Znacie te produkty? Co o nich sądzicie? Dajcie znać czy miałyście z nimi styczność, albo czy może coś Wam wpadło w oko ;)

Brak komentarzy:

Obsługiwane przez usługę Blogger.