Samoopalacz, który chroni i odżywia skórę - Vita Liberata Marula Self Tan Dry Oil SPF 50


Kiedy pokazałam Wam ten olejek w czerwcowych nowościach wiele z Was była nim zaciekawiona. I wcale się nie dziwię, bo ja sama nie mogłam się doczekać aż zacznę go używać. W końcu producent obiecuje nam opaleniznę, odżywienie i ochronę preciwsłoneczną zamknięte w jedej buteleczce. Istny ideał! A czy faktycznie taki jest? Po odpowiedź zapraszam do dalszej części ;)



Orzeźwiająca i lekka konsystencja olejku posiada wiele cennych właściwości które są doskonałym uzupełnieniem przy wyjątkowej opaleniźnie. East African Marula Oil jest 4-krotnie bardziej nawilżający niż olejek arganowy oraz zawiera 4 razy więcej witaminy C niż pomarańcze. 
Tahitian Monoi Oil odbudowuje skórę i dogłębnie ją nawilża. Technologia pHenO2® nadaje stopniową i naturalnie wyglądającą opaleniznę, która już po jednej aplikacji utrzymuje się nawet 4-krotnie dłużej niż po zastosowaniu innych produktów samoopalających. Certyfikowane składniki organiczne odżywiają i pielęgnują skórę zapewniając równocześnie szerokie spektrum ochrony SPF 50. 
Jak używać ? 
Olejek możesz używać przed wakacjami aby zapewnić sobie długotrwałą naturalnie wyglądającą opaleniznę oraz w czasie ekspozycji na słońce w celu najwyżej ochrony przed promieniowaniem UVA i UVB. 
„Marula Self Tan Oil został stworzony aby otulić skórę luksusowymi suchymi olejkami oraz nadać jej naturalny blask opalenizny równocześnie zapewniając jej wysoką ochronę przed promieniowaniem” Alyson Hogg – właścicielka marki.
Skład: Dihydroxyacetone Octocrylene Marula Octinoxate Octocrylene 9%, Octinoxate 6.8%, and Avobenzone 3%: Sunscreen. Water, Dihydroxyacetone, Glycerin, Sclerocarya Birrea Seed Oil, Mica, Cymbopogon flexuosus (Lemongrass) oil, Cucumis Sativus (Cucumber) Extract, Citrus aurantium amara (Bitter orange) flower oil, Dimethyl isosorbide, Sodium Benzoate, Potassium Sorbate, Caramel, Tin oxide, CI 77491 (Iron oxides), Cocos Nucifera (Coconut) Oil, Gardenia Taitensis Flower Extract, Sorbitol, Sodium Citrate, Silica



Muszę przyznać, że nie była to miłość od pierwszego wejrzenia. Na samym początku przeraził mnie kolor olejku - bardzo ciemny, chłodny brąz. Po roztarciu okazało się jednak, że traci na intensywności. Mimo wszystko kolor był dość mocno chłodny, a moja skóra jest żółtawa, więc wyglądało to trochę nienaturalnie. Ale nie poddałam się, nałożyłam olejek na całe ciało (za pomocą gąbczastej rękawicy tej samej marki) i poszłam spać. I pokochałam go dopiero rano. Ujrzałam wtedy piękną, delikatną i już nie tak bardzo chłodną opaleniznę. Wyglądała naprawdę naturalnie, a może nawet i lepiej. Przy nakładaniu kilka dni pod rząd opalenizna delikatnie się pogłębia i przedłuża się jej trwałość. Dodatkowym atutem jest brak typowego, samoopalaczowego smrodku. Delikatny zapach jest na skórze wyczuwalny, ale nie jest nieprzyjemny i mocny, jak to często bywa przy kosmetykach tego typu. Kolor, o którym wspomniałam również uważam za plus. Dzięki temu łatwiej go rozprowadzić bez smug, bo go widzimy.


Jak wiecie, uwielbiam piankę Vita Liberata, ale olejek w pewnej kwestii ją przewyższa. Jak wiadomo przed nałożeniem samoopalacza sugerowane jest, aby skóry nie była niczym nawilżana. A w przypadku olejku, nie robi to żadnej różnicy, bo sam w sobie delikatnie nawilża. Rano skóra nie jest zupełnie przesuszona czy ściagnięta. Dodatkowym atutem jest oczywiście wysoki spf, dzięki któremu możemy jednocześnie chronić skórę przed słońcem i nadal mieć ładną opaleniznę. Same przyznajcie, że to rozwiązanie praktycznie idealne ;) Olejek posiada też w sobie delikatne drobinki, które łądnie odbijają światło.

Jedyny minus jaki widzę w tym produkcie to cena, bo musimy za niego zapłacić aż 165zł. Otrzymujemy jednak produkt uniwersalny i nietuzinkowy. Nie spotkałam się jeszcze z kosmetykiem, który jednocześnie odżywiałby skórę, chronił ją przed słońcem i nadawał piękną opaleniznę. Ten olejek to zdecydowanie udany eksperyment!

Dodatkowo, jak przystało na markę Vita Liberata, skład to w żadnym wypadku sama chemia! Znajdziemy tu tytułowy olejek marula, ale też olejek z trawy cytrynowej, ekstrakt z ogórka, olejek eteryczny z neroli, olej kokosowy oraz olej monoi.

Podumowując, jestem z olejku niesamowicie zadowolona. Nadaje skórze piękny, naturalny odcień a jednocześnie jej nie przesusza. Dla mnie to prawidziwy hit!


Jestem wielką fanką kosmetyków Vita Liberata! Znacie ich produkty? A może coś Was szczególnie kusi? Dajcie znać ;)

Brak komentarzy:

Obsługiwane przez usługę Blogger.