Szczoteczka soniczna z Biedronki - Beauty Line
Odkąd mam Instagrama, poza podziwianiem zdjęć zyskałam coś jeszcze - jeśli tylko w sklepach ma się pojawić coś ciekawego, wiem o tym jako jedna z pierwszych! Dziewczyny są niesamowite i dzielą się swoimi znaleziskami z gazetek reklamowych. A nawet jeśli nie dowiesz się wcześniej, to i tak za chwilę zaleje Cię fala zdjęć z już kupionym przedmiotem. Trzeba przyznać, czasem ciężko się powstrzymać, żeby nie pobiec do sklepu po swoją sztukę ;) Podobnie było ze szczoteczką soniczną z Biedronki, widziałam kilka zapowiedzi, ale po średnio udanym spotkaniu z jej poprzednikiem (wersja a'la Clarissonic) nie byłam do końca przekonana. Ale jak zobaczyłam ją w sklepie, wiedziałam, że muszę dać jej szansę i wylądowała w koszyku. Dziś podzielę się z Wami moimi pierwszymi wrażeniami!
Szczoteczka posiada 2 prędkości drgań, a producent obiecuje, że jest ich aż 8000 na minutę. Zasilamy ją dwoma bateriami AAA. Urządzenie to nie jest wodoodporne, więc należy na to uważać, a producent zaleca też suszenie jej po rozłożeniu i wyjęciu baterii.
Szczoteczka jest szpiczasta i jakby kopnięta w jedną stronę. Dzięki temu dziubkowi można idealnie dotrzeć w niektóre miejsca na twarzy - np boki nosa czy skronie. Początkowo wydawała mi się twarda i jakby mało elastyczna, ale po kilka użyciach się przyzwyczaiłam. Od miesiąca używam jej codziennie przy wieczornym oczyszczaniu twarzy i muszę szczerze przyznać, że efekty mnie zaskoczyły.
Skóra jest idealnie oczyszczona i bardzo gładka, trochę jak po peelingu machanicznym, ale "zabieg" jest dużo mnie inwazyjny. Nie ma żadnego podrażnienia. Swoją drogą w owym miesiącu nie robiłam zwykłego peelingu ani razu, nie czuję zupełnie takiej potrzeby. Wydawało mi się, że dobrze oczyszczam skórę twarzy, ale teraz mam mieszane uczucia. Ciężko taki efekt osiągnąć myjąc twarz samymi dłońmi. Zauważyłam też lekką poprawę stanu mojej cery, ale z osądami jeszcze się wstrzymam do czasu dłuższego używania.
Jak już wspomniałam, szczoteczka nie jest wodoodporna i powinno się ją suszyć po wyjęciu baterii, ale ja po użyciu myję ją pod wodą i wycieram ręcznikiem, dzięki czemu nie muszę jej codziennie otwierać.
Nie da się ukryć, że Beauty Line jest inspirowana słynną szczoteczką Foreo, ale oryginału nie miałam (choć nie powiem, bardzo bym chciała!), więc nie mam porównania. Ta była dostępna w 4 kolorach i kosztowała ok 32zł.
Skusiłyście się na tą szczoteczkę? Ja zakupu absolutnie nie żałuję! Znając Biedronkę pewnie za jakiś czas znowu pojawi się w ofercie - będziecie polować czy to dla Was zbędny gadżet? ;)
Brak komentarzy: