Bilans kosmetyczny grudnia 2014 + świąteczne nowości kosmetyczne


Koniec miesiąca to jak zwykle czas na podsumowania. Bilans kosmetyczny - ilość zużyć i nowości. Niestety tym razem o równowadze nie ma mowy.. no ale cóż, czasem tak bywa ;D Zapraszam do obejrzenia co takiego przybyło, a czego ubyło ; )

Zacznę od zakupów poczynionych w pierwszej połowie grudnia:
Z pielęgnacji w moje ręce trafił nowy płyn do demakijażu - Garnier Essentials, który jak na razie dobrze się sprawdza a do tego ma dość małą pojemność (125ml) więc nadaje się do podróżowania, oraz aloesowy balsam do włosów Mrs. Potter's kupiony z zamysłem mycia nim włosów na długości (choć kiedyś używałam go jako odżywki i dobrze się sprawdzał).

Z kosmetyków do twarzy nowości to u mnie balsam do ust EOS (malina-granat),satynowy cień w musie z biedronkowego BeBeauty oraz paletka cieni z Inglota, o której pisałam Wam tutaj.


Dalej przejdę do zużyć - kolejno odlicz!


Bourjois, Płyn micalarny
Był całkiem ok. Dawał sobie radę z dziennym makijażem, choć bez zawrotnej prędkości. Co najważniejsze - nie podrażniał oczu. Do codziennego stosowania sprawdzał się jak należy.
Może jeszcze do niego wrócę.

Babydream, Oliwka pielęgnacyjna dla mam
Niestety nie mam pojęcia co ona tu robi :D Prawdopodobnie zapomniałam jej wyrzucić miesiąc temu i stąd opakowanie na zdjęciu. Jednakże jest świetna i gdyby nie masło do ciała które aktualnie posiadam, na pewno kupiłabym ją już ponownie ; )


Nivea, Hydro care, Odżywka do włosów
Wygładzała i nawilżała lekko włosy, jednak ze względu na keratynę w składzie (na którą muszę uważać) używałam jej co kilka myć. Włosy po nałożeniu były śliskie i dobrze się rozczesywały, ale tak działa u mnie każda odżywka. Generalnie poprawna, ale nie zachwyciła mnie.
Raczej już do niej nie wrócę.

Alterra, Odżywka do włosów granat i aloes
Pisałam o niej w ulubieńcach października. Nie był to ani pierwszy ani ostatni raz, kiedy się widzimy. Jak na tak dobry skład kosztuje niewiele, do tego ładnie nawilża włosy. Świetna do codziennego używania.
Na pewno jeszcze kiedyś do niej wrócę.


Wellness&Beauty, Żel pod prysznic mango i papaja
On również trafił do ulubieńców października. Miał cudny, owocowy zapach i nie przesuszał mi skóry. Do tego był dość wydajny, a dostępność i cena to kolejne zalety.
Z chęcią do niego wrócę w okresie letnim.

Max Factor, 2000 calorie, Curved brush
Tusz miałam od dawna, ale jakoś ciągle zapomniałam o tej resztce, aż w końcu wyschła. Dawał ładny, dzienny efekt. Jeśli ktoś lubi mocno wytuszowane rzęsy to raczej nie polecam. Miał wygiętą szczoteczkę, ale nie dawał sobie rady z podwinięciem moich rzęs bez zalotki, a nawet utrzymanie efektu po podkręceniu nie było zbyt dobre, a na tym właśnie mi zależy. Trwałość była dobra, nie osypywał się, jednak miałam zastrzeżenia do opakowania (może trafiło mi się jakieś wadliwe?) - za każdym razem szczoteczka wyciągała ogromną ilość tuszu, która po wytarciu w chusteczkę po prostu się marnowała.
Więcej nie planuję go kupować.


Uriage, Woda termalna
Używałam jej głównie przed i po nałożeniu glinki lub po peelingu. Dobrze radzi sobie, gdy skóra jest lekko podrażniona po tego typu zabiegach. Do tego jest wygodna, bo nie trzeba jej osuszać. Myślę, że warto mieć ją zawsze w domu, na wszelki wypadek.
Na pewno kupię ją ponownie.

Batiste, Suchy szampon Fresh
Kolejny zapach za mną. Szczerze mówiąc średnio przypadł mi do gusty, bardziej wolę te owocowe. Ale nie zmienia to faktu, że produkt sam w sobie działa super i nie wyobrażam już sobie go nie mieć. Jest niezastąpiony w nagłych przypadkach ; )
Kolejne opakowanie już w użyciu.


Biovax, Serum do włosów A+E
Nadawał ładny blask i wygładzał włosy, ale nie przebił moje ulubionego serum z Marion. Powiedziałabym, że po prostu, ze działał ok, ale bez szału.
Więcej do niego nie wrócę.

Golden Rose, Sweet color nr 29 i Essence, Nude glam nr 04 Icead latte
Oba lakiery dobrze się sprawdzały, jednak zdecydowanie wolę pędzelek, który miał lakier z Essence. GR był malutki i wąski, co przedłużało czas malowania. Jednak mała pojemność zdecydowanie na plus - można spokojnie zużyć lakier do końca ; )

I to by było na tyle jeśli chodzi o zużycia grudnia. Dalej pokażę Wam kosmetyczne prezenty, przesyłkę ze sklepu Skarby Syberii oraz kilka rzeczy kupionych już po świętach.


Na prezent nr 1 złożyły się rzeczy z Avonu - lakier do paznokci Pastel pink, spray przyspieszający wysychanie lakieru, sonda z pędzelkiem do zdobienia paznokci oraz masło do ciała w pięknym opakowaniu.


Prezent nr 2 to rzeczy zamówione na stronie Minti Shop - gąbeczka do podkładu i setting brush z Real Techniques, gumka InvisiBobble, lakier China Glaze Strike a rose, oraz 2 pędzelki z Maestro (490 r 10 i 320 r 8) i jeden z Zoevy (227).

Jeśli chodzi o moje zamówienie ze Skarbów Syberii to głównym powodem był spray przyspieszający porost oraz hamujący wypadanie włosów (z czym mam ostatnio problem) oraz maska drożdżowa również przyspieszająca porost włosów. Jednak że niekoniecznie opłaca się zamawiać tylko 2 rzeczy przy kosztach wysyłki, do koszyka trafiło jeszcze kilka rzeczy :D Cedrowe mydło do mycia ciała i włosów oraz balsam na kwiatowym propylisie o których słyszałam dużo dobrego, oraz olej kokosowy i masło shea na zimową porę. Jako gratisy dostałam od firmy krem do twarzy oraz do stóp ; )


I na koniec kilka rzeczy kupionych głównie na poprawę humoru ; ), ale też z potrzeby ;p

Lakier z Maybelline (pink whisper) oraz top z Essence (21 get the party started) od razu wydały mi się pasujące do siebie i muszę przyznać, że podoba mi się to połączenie na paznokciach ; ) Pomadkę rumainkową Alterry bardzo polubiłam, ale że się kończy to kupiłam kolejną - tym razem wersję z granatem. Dalej cień do brwi z Golden Rose na który czaiłam się już dawno. Zdecydowałam się na odcień 102. Do włosów 2 produkty (jakbym ich miała mało :D) - maska Gloria która często przewija się na blogach włosomaniaczek, a którą ciężką dostać (więc jak już znalazłam o wzięłam :D) oraz lakier do włosów got2b, który podobno pachnie malinami.

Na sam koniec moje ostatnie odkrycie - konturówki!
Już dawno miałam ochotę jakieś wypróbować, ale jakoś nie było mi po drodze. W końcu zdecydowałam się na jedną z Catrice (090 Reach the peach) oraz jedną z Golden Rose (51). Po kilku użyciach już wiem, że polubię taką formę malowania ust. Dlatego też będąc w sklepie Golden Rose zdecydowałam się na jeszcze 2 kolory Classic (322 i 323).


I to by było na tyle. Moje postanowienie na styczeń - pokazać Wam tylko puste denka :D Daję sobie bana na zakupy kosmetyczne!
A co wpadło w Wasze łapki w ostatnim czasie?


Wszystkiego dobrego w Nowym Roku!


Pozdrawiam cieplutko


2 komentarze:

  1. wow -ile tego
    b atiste uwielbiam, ale tego zapachu nie miałam
    ja pod choinkę dostałam trochę kosmetyków, na pierwszy ogień pójdzie szampon i żel z Balea :)

    pozdrawiam serdecznie
    Marcelka Fashion
    :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mnie kuszą kosmetyki z Balea do włosów ale jakoś nigdy nie jest mi po drodze do nich ; )

      Usuń

Obsługiwane przez usługę Blogger.