Bilans kosmetyczny czerwca 2016



Czerwiec był dla mnie miesiącem zaliczeń, projektów i egzaminów, więc minął mi jeszcze szybciej niż poprzednie miesiące. Ani się obejrzałam, a już mamy koniec! Czasem zaczyna mnie to już przerażać ;D Ale wracając do temutu, dzisiaj zapraszam Was na post, który jak wiem lubicie - bilans kosmetyczny, czyli zestawienie zużyć i nowości. Jak już nie raz wspominałam, sama bardzo lubię tego typu posty, bo można sobie coś podejrzeć i w skrócie przeczytać czy dany kosmetyk dawał radę. Nie przedłużając już więcej - zapraszam! Standardowo zaczynamy od projektu denko.


1. Szampon Batiste Eden

Moja ulubiona wersja ulubionego suchego szamponu. Pokazuję je Wam regularnie, więc już nie będę się powtarzać. Uwielbiam i będę wracać!

2. Balsam do ciała Eveline Spa professional Kwitnąca wiśnia

Ten balsam przyjechał ze mną z Meet Beauty. Nie ma on w sobie parafiny, co niesttey nadal jest rzadkością jeśli chodzi o drogeryjne produkty nawilżające. Do tego miał przepiękny zapach i szybko się wchłania. Pisałam Wam już jednak wielokrotnie, że za balsamami nie przepadam bo zazwyczaj za słabo nawilżają i tutaj też miałam ten problem. Na początku myślałam, że się polubimy, ale już po niedługim czasie codziennego używania, moja skóra zrobiła się sucha, zwłaszcza przedramiona i łydki były poszkodowane. Więc niestety, ja jestem na nie. Ale jeśli takie deliaktne nawilżenie Wam wystarcza, to powinien się sprawdzić.


3. Lactacyd

Ten płyn kupuję już niezmiennie od lat i nie szukam niczego innego. Robi to, co ma robić, nie podrażnia, jest bardzo wydajny. Do tego też bardzo ładnie pachnie. Ja nie widzę żadnych wad!

4. Krem do depilacji Eveline Bio Depil 9w1

Nie jestem fanką takich produktów a na wykończenie czeka u mnie jeszcze jeden… Kwestii 9w1 nie będę komentować ;) Krem robi to co ma robić, ma dołączoną plastikową szpatułkę i faktycznie można nią po jakims czasie ucunąć włoski. Trwa to jednak dłużej a efekt jest po prostu niedokładny, przynajmniej u mnie potrzebne są poprawki maszsynką, a to już moim zdaniem mija się z celem. Do tego krem. jak zresztą każdy tego typu, strasznie śmierdzi a zapach ten bardzo długo utrzymuje się na skórze.

5. Maska do włosów Biovax Bambus&Olej avocado

Moją ulubioną do tej pory wersją Biovaxa była ta pomarańczowa, do włosów suchych i zniszczonych. Ta działa moim zdaniem bardzo podobnie, więc będę pewnie stosować je zamiennie. Włosy są po niej nawilżone, wygładzone i zregenerowane. Po wyschnięciu są miękkie i mają zdrowy połysk. Moja włosy ją bardzo polubiły!


6. Tusz do rzęs KOBO Ideal volume

Wiem, że wiele dziewczyn na niego narzekało, ale ja się do tej grupy nie dołączam. Był dość suchy już zaraz po otwarciu, to fakt, ale mi to akurat bardzo odpowiadało. Mokre tusze na moich dość lichych rzęsach robią katastrofę, więc z Kobo nie miałam tego problemu. Ładnie podkreślał rzęsy, rozczesywał i dość dobrze się utrzymywał. Do tego wcale mi się nie skończył po 2-3 tygodniach, jak to podobno u niektórych miało miejsce. Ogólnie byłam z niego zadowolona, ale była to edycja limitowana, więc możliwe, że nie jest już dostępny.

7. Tusz do rzęs Benefit They're real

Powinnam go Wam pokazać już bardzo dawno temu, ale zawieruszyłam opakowania i dopiero ostatnio przez przypadek się znalazło ;) Co do asmego tuszu, to mam bardzo mieszane uczucia. Miał bardzo ładny, czarny kolor i bardzo dobrze się utrzymywał. Jednak sam efekt na rzęsach to nic specjalnego, można to samo osiągnać dużo tańszym tuszem. Szczoteczka choć ładnie rozczesywała rzęsy, to była bardzo ostra i łatwo było o podrapanie nią górnej linii wodnej (mam nadzieję, że wiecie, o co mi chodzi). Trudno też było go zmyć, ale to mu wybaczam, bo od tego zależała dobra trwałość. Podsumowując, moim zdaniem nie jest wart swojej ceny, choć jeśli byłby tańszy, to możliwe, że bym do niego wróciła. Za takie pieniądze chcę jednak czegoś lepszego.


8. Szampon do włosów przetłuszczajacych się InSight Rebalancing

Pojawił się już w ulubieńcach i pisałam o nim tutaj, więc wiecie, że się polubiliśmy. Sprawiał, że co jakiś czas mogłam sobie pozwolić na opuszczenie jenego dnia mycia włosów bez konieczności wspomagania się suchym szamponem. Był bardzo wydajny, niewielka ilość starczała, żeby dokładnie umyć skórę głowy. Mimo naturalnego składu, dość dobrze się pienił. Przy dłuższym używania zdarzało się jednak, że skóra głowy lekko mnie swędziała, ale nie mam pewności, czy to wina szamponu. Tak czy siak, bardzo polecam!

9. Maska do włosów InSight Dry hair

O niej również Wam pisałam - klik. Moim zdaniem to bardziej odżywka niż maska. Dobrze się sprawdzała w codziennej pielęgnacji, ale jak na maskę, to moim zdaniem trochę za mało. Dobry produkt dla włosów delikatnych, zupełnie nie obciąża. Do tak wymagajacych jak moje, była jednak trochę za delikatna.


10. Maska w płacie Pure Source Tea Tree

Bardzo fajna maseczka, skóra po jej użyciu była lekko rozjaśniona, uspokojona i bardzo mięciutka. Była bardzo mocno nasączona, więc przez całe 20min trzymania jej na twarzy była mokra i mogła działać. Muszę jednak przyznać, że tego typu maseczki to dla mnie bardziej pomysł na chwilę relaksu, niż krok w mojej codziennej pielęgnacji.


Jeśli chodzi o zużycia, to już wszystko co skończyło mi się w czerwcu. Przechodząc do nowości, nie kupiłam w czerwcu specjalnie dużo, ale kilka rzeczy trafiło w moje ręce w postaci prezentów. O pierwszych dwóch nowościach pisałam Wam już w ulubieńcach, bo zachwyciły mnie na tyle, że trafiły na listę perełek - mianowicie woda termalna Avene i maseczka enzymatyczna z Avy. Poza nimi kupiłam jeszcze 3 rzeczy - żel pod prysznic Isana, o pięknym, brzoskwiniowym zapachu (moją uwagę zwróciło oczywoście piękne opakowanie!), mały lakier do włosów Taft, który kupiłam podczas pobytu w Krakowie i aloesowe trio marki Holika Holika, które zawiera żel aloesowy, piankę do mycia twarzy i zel pod prysznic. A to wszystko zamkniete w pięknych, również aloesowych opakowaniach.


Cała reszta to prezenty. Duet do włosów Biotebal udało mi się wygrać w konkursie, który był organizowany na facebooku marki. Bardzo jestem ciekawa, zwłaszcza szampnu. jak się sprawdzi! Drugi włosowy duet dostałam do przetestowania od marki L'Biotica. Wybralam sobię serię Silk&Shine, która wydaje się być idealna do moich aktualnych potrzeb. Ostatnia już rzecz, to również kosmetyk, który dostałam - olejek marula marki Vita Liberata, który ma jednocześnie chronić przed słońcem (spf 50!), nadawać skórze lekkiej opalenizny i po prostu ją pielęgnować. Jestem go niesamowicie ciekawa! Ale aktualna, iście tropikalna pogoda sprawia, że już niebawem zabiorę się za testy!

Znacie te kosmetyki? Może wpadło Wam coś w oko? Koniecznie dajcie znać!

28 komentarzy:

  1. Muszę spróbować tego szamponu Batiste :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Ostatni olejek strasznie ciekawy :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To fakt! Na pewno za jakiś czas napiszę o nim coś więcej! ;)

      Usuń
  3. Znam olejek VL i go uwielbiam. Mam nadzieję, że Ciebie również zachwyci ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Też mam taką nadzieję, bo nie ukrywam, że mam co do niego niemałe wymagania ;D

      Usuń
  4. nic nie mialam ale sporo produktow kojarze z widzenia :D

    OdpowiedzUsuń
  5. kupiłam w tym tygodniu ten żel z Isany, pachnie obłędnie! :)

    OdpowiedzUsuń
  6. Też wzięłam ten żel głównie ze względu na wygląd, ale zapach mnie nie zawiódł;) Ciekawa jestem duetu z L'Biotica. I koniecznie muszę w końcu zamówić ten szampon z Insight:) Zazdroszczę olejku z Vita Liberata- daj znać jak się sprawdził:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Na pewno za jakiś czas o nim napiszę, sama jestem go bardzo ciekawa! A żele Isany zawsze mnie pozytywnie zaskakują, za tą cenę to aż żal nie brać, tyle pięknych zapachów!

      Usuń
  7. zarówno suchy szampon w tej wersji (miałaś rację, cudowny zapach!) jak i tusz They're Real to moi ulubieńcy :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Eden to moje odkrycie, zarówno zapach jak i piękna butelka sprawiają, że to moja ulubiona wersja <3

      Usuń
  8. Ciekawi mnie jak ten Biovax sprawdziłby się u mnie, nie miałam nigdy maseczki w płacie. Jestem pod wpływem książki Sekrety urody Koreanek i na pewno przetestuje :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Bardzo przyjemne są te maseczki, fajna chwila na relaks ;)

      Usuń
  9. Ten aloes mnie kusi a żel Isany cieszy oczy na maxa!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Isana potrafi pozytywnie zaskoczyć, tak niskie ceny a opakowania i zapachy przepiękne!

      Usuń
  10. Zainteresowałaś mnie marką InSight i po opisie kosmetyki te wydają się odpowiednie dla moich włosów. Ta lekkość i brak obciążenia brzmi bardzo przekonująco :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To znajdziesz w nich na pewno ;) Ale marka ma też inne ciekawe kosmetyki, mnie kuszą te do stylizacji włosów ;D

      Usuń
  11. Szampony Batiste uwielbiam, ostatnio kupiłam tą wersję Eden, ale jeszcze nie miałam okazji testować :D Mam też ochotę na tą maskę Biovax, podobnie jak kosmetyki InSight, dużo dobrego o nich czytałam :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Eden uwielbiam, to mój absolutny ulubieniec! ;D

      Usuń
  12. bardzo sie polubilam z zelem pod prysznic isana hello spring szkoda ze balsam eveline sie nie sprawdzil bo wyglada super

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jeśli ktoś lubi balsamy do ciała, to powinien być zadowolony ;) Ja niestety praktycznie nigdy nie jestem zadowolona z tego typu kosmetyku, bo po prostu za mało nawilża ;(

      Usuń
  13. Balsam Eveline ma piękny zapach :)
    Z tuszem Kobo również się nie polubiłam.

    OdpowiedzUsuń
  14. Kuszą mnie te aloeski z Holika Holika i na pewno kiedyś do mnie to trio trafi :D Na razie mam żel aloesowy z Gor Vity, który można kupić stacjonarnie w aptece. Batiste Eden to też moja ukochana wersja zapachowa i ubolewam nad tym, że to edycja limitowana :C

    Mam ochotę na szampon Inight do włosów przetłuszczających się, a Twoja opinia jeszcze bardziej utwierdziła mnie w przekonaniu, że powinnam go mieć :P

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Żel z GorVity miałam swego czasu i bardzo go lubiłam! ;)

      Usuń

Obsługiwane przez usługę Blogger.