Manicure time: Essie Fiji i jego tańszy zamiennik


Dzisiaj post z serii tych bardziej do oglądania, niż czytania ; ) Będzie sporo zdjęć, a to za sprawą rozsławionego już lakieru od Essie, który w końcu udało mi się dorwać, bo wszędzie gdzie szukałam był wykupiony. Ale nie tylko o nim będzie dziś mowa. Jako że słynny Fiji był dla mnie niedostępny, jakiś czas wcześniej kupiłam jego tańszy odpowiednik. Jeśli jeszcze nie wiecie co to za lakier i czy moim zdaniem faktycznie można uznać go za zamiennik Essie Fiji, to zapraszam dalej ; )







Essie Fiji to bardzo jasny, rozbielony pastelowy róż. Jak wiele osób go określa - kolor ślubny. Wygląda na paznokciach schludnie i bardzo subtelnie. Nie jest to jednak kolor najłatwiejszy w obsłudze. Mi do zadowalającego efektu (jak na zdjęciach) potrzebne były 3 warstwy. Jednak pędzelek lakierów Essie, który osobiście uwielbiam, ułatwia sprawę. Jest szeroki, płaski i zaokrąglony, dzięki czemu łatwo nim malować paznokcie bez zalewania skórek. Trwałość jak to w przypadku Essie to u mnie 5-6 dni (dłużej nie trzymam ze względu na odrastanie paznokcia).

Na powyższych zdjęciach na moich paznokciach nie gościł jednak tylko lakier Essie. A co jest tym bratem bliźniakiem? Jest to lakier z Rimmela, z kolekcji Rity Ory o numerze 203 lose your lingerie. 

Czy jest identyczny?
Nie jest, ale jest naprawdę łudząco podobny. Różnią się trochę odcieniem (Rimmel jest nieco bardziej różowy) oraz wykończeniem - Rimmel jest lekko perłowy (choć nie jest to za bardzo widoczne na paznokciach) podczas gdy Essie jest zupełnie kremowy, bez żadnych drobinek.

Ale nie zmienia to jednak faktu, że nawet położone obok siebie, na paznokciach są ciężkie do odróżnienia.

Dopatrzyłyście się który jest który? Na końcu rozwiązanie zagadki ; )




Jeśli nie widziałyście, to jakiś czas temu pokazywałam Wam tańszy odpowiednik Essie Bahama mama - klik.


Znacie podobne zamienniki słynnych kolorów lakierowych? Piszcie koniecznie!



Skomentuj wpis

Obsługiwane przez usługę Blogger.