Ulubieńcy niekosmetyczni - listopad i grudzień 2014
Jak zwykle lekko spóźnieni, ale są : ) Ulubieńcy niekosmetyczni to seria która nie pojawia się co miesiąc, ale jeśli uzbieram kilka rzeczy, to na pewno coś o tym naskrobię. Dzisiaj zapraszam Was na ulubione rzeczy w listopadzie i grudniu. Nie ma tego wiele, ale wszystkie bardzo umilały mi ostatni czas.
Na pierwszy ogień umilacz w postaci książki. "Zaginiona dziewczyna" Gillian Flynn stała się sławna w internetowym świecie, wszyscy o niej wspominali, wszyscy czytali. Zapewne przyczyniła się do tego jej ekranizacja mająca niedawno premierę, tak to już jest. Jednak po tylu pozytywnych recenzjach miałam na nią ochotę i ja - chciałam zobaczyć o co tyle szumu, a że lubię klimaty thrillerów i kryminałów, to nie zastanawiałam się długo. I nie zawiodłam się. Książka jest napisana tak, że ciągle nas czymś zaskakuje, czyli tak jak lubię najbardziej ; ) Nie ma nic gorszego niż oklepana, przewidywalna fabuła. Do tego naprawdę wciąga, ma się ochotę czytać dalej. Napisana dobrym językiem, miło się czyta, a zakończenie może naprawdę zaskoczyć (mnie zaskoczyło :D) Nie dałabym jej może miana mojej ulubionej książki, ale na pewno jest idealna na długie, jesienno-zimowe wieczory.
Opis: Jest upalny letni poranek, a Nick i Amy Dunne obchodzą właśnie piątą rocznicę ślubu. Jednak nim zdążą ją uczcić, mądra i piękna Amy znika z ich wielkiego domu nad rzeką Missisipi. Podejrzenia padają na męża. Nick coraz więcej kłamie i szokuje niewłaściwym zachowaniem. Najwyraźniej coś kręci i bez wątpienia ma w sobie wiele goryczy – ale czy rzeczywiście jest zabójcą? Z siostrą Margo u boku próbuje udowodnić swoją niewinność. Jednak jeśli Nick nie popełnił zbrodni, gdzie w takim razie podziewa się jego cudowna żona?
A jak już mowa o długich, chłodnych wieczorach, to nie mogę nie wspomnieć o moim małym nałogu - gorąca czekolada z piankami! Idealna na chwilę relaksu po ciężkim dniu albo na rozgrzanie się po zimowym spacerze. Do tego jakaś dobra książka albo film, kocyk.. i jestem w niebie :D Nie będę Wam polecać na razie konkretnej firmy, bo sama jestem na etapie testowania różnych. Jak znajdę najlepszą to dam znać ; )
Kolejnymi ulubieńcami są cudne, świąteczne poszewki z Biedronki. Czy jest ktoś, kto ich nie kupił? U mnie rozeszły się praktycznie w jeden dzień. Uwielbiam dekorować mieszkanie, a takie małe drobiazgi właśnie nadają wiele klimatu i przytulności. Idealnie wpasowały się w przedświąteczną atmosferę i choć powoli się z nimi żegnam, to za rok znów się zobaczymy :D
Nie wiem, naprawdę nie wiem jak mogłam kiedyś żyć bez szlafroka.. Już nie wyobrażam sobie nie owinąć się po kąpieli w mojego misia :P Pochodzi z Housa, jest przemilusi i do tego uroczo wygląda. Nie oddałabym go już za nic ;D
Ostatnie 2 rzeczy to zapachy, konkretnie (tak dla odmiany :D) woski Yankee Candle. Zapachy, które zdecydowanie sobie ostatnio upodobałam to Champaca Blossom oraz Snowflake cookie. Pierwszy jest świeży i kwiatowy. Sama się dziwiłam, że mi się spodobał, bo nigdy nie lubiłam kwiatowych zapachów, ale ten jest jakiś inny.. delikatny, świeży. Z tego co widziałam jest aktualnie zapachem miesiąca, więc zastanawiam się nad świecą, byłaby idealna na wiosnę.. Za 2 dni urodziny, więc pretekst jest :D Drug zapach to to, co lubię najbardziej - słodki, ciasteczkowy, idealny na zimowe wieczory. Był zapachem miesiąca w grudniu i już żałuję, że skusiłam się tylko na wosk.
A co Wam umilało czas w ostatnich miesiącach? Macie jakiś ulubieńców niekosmetycznych? Piszcie koniecznie!