Multimasking - co to takiego i dlaczego warto się tym zainteresować


Jeżeli jesteście ze mną na Instagramie, to z pewnością nie raz widzieliście już moje maseczkowe zabawy na twarzy i dzisiaj właśnie o nich chciałabym opowiedzieć. Czym jest ten cały multimasking, czy to tylko utrudnianie sobie życia i jakie to ma w ogóle sens. Postaram się Wam przedstawić mój punkt widzenia w tej kwestii oraz udowodnić Wam, że po pierwsze - wcale nie jest to tak problemcztyne, jak mogłoby się wydawać, a po drugie - może dawać naprawdę fajne efekty.


Co to jest multimasking?

Multimasking to nic innego jak nakładanie na twarz dwóch lub więcej maseczek jednocześnie, w podziale na konkretne strefy. Istotą tej metody jest dokładne dobranie produktu do aktualnych potrzeb różnych partii naszej skóry - z tego względu szczególnie zadowolne z tej metody powinny być skóry mieszane, choć oczywiście nie tylko! Dzięki tej metodzie możemy bardzo dokładnie odpowiedzieć na aktualne potrzeby naszej cery, nie marnując przy tym czasu na nakładanie kilku produktów po kolei i czekania aż zadziałąją, a także nie wpływamy niekorzystnie na skórę, nakładając na nią coś, czego aktualnie jej nie potrzeba. 

Przykład? W przypadku cer mieszanych, najczęstszą kombinacją jest tłusta strefa T oraz normalne czy wręcz przesuszajace się policzki. W takim przypadku nakładanie na całą twarz maseczki która mocno oczyszcza sprawi, że strefa T będzie uspokojona i zmatowiona, ale suche policzki mogą być ściągnięte czy nawet delikatnie podrażnione. Wtedy właśnie idealnym rozwiązaniem będzie multimasking, podczas którego na strefę T nałożymy maseczę oczyszczającą, a na policzkach wyląduje coś nawilżającego. Oczywiście takie strefowe nakładanie produktów można zrobić również po kolei, ale zajmie nam to więcej czasu.


Na tej zasadzie można dobrać komplekową pielęgnację naprawdę zróżnicowanych problemów naszej skóry jednocześnie - tam gdzie mamy rozszerzone pory maseczka delikatnie ścigąjąca, na miejsca z niedoskonałościami coś przyspieszającego ich gojenie, a na obszary względnie normalne maseczka nawilżająca albo coś o delikatniejszym działaniu. Przykładów może być mnóstwo, a sam schemat nakładania zależy tylko i wyłącznie od potrzeb Waszej skóry oraz poniekąd - od Waszej wyobraźni ;)

Moim ulubionym połączeniem jest właśnie mieszanie oczyszczania i nawilżania w tym samym czasie. Do tego celu najbardziej lubię wykorzystywać maseczki gotowe, gdyż po pierwsze - sam proces nakładania jest szybszy (nie muszę wcześniej niczego rozrabiać, co w przypadku nakładania kilku różnych produktów mogłoby już robić się lekko kłopotliwe), a po drugie - nie muszę ich niczym spryskiwać (tak jak to ma miejsce chociażby w przypadku maseczek z glinkami), a z pewnością pryskanie tylko wybranej strefy na twarzy byłoby dość trudne. Chyba, że zdecydujemy się na nakładanie strefowo kilku rodzajów glinek czy innych maseczek wymagających spryskiwania ;)


Jestem ogromnie ciekawa czy zdarza Wam się nakładać czasem więcej niż jedną maseczkę jednocześnie i co sądzicie o tej metodzie!


Obsługiwane przez usługę Blogger.