Ekocuda po raz drugi w Poznaniu - relacja, przemyślenia i moje zakupy


W weekend 13-14 kwietnie miała miejsce druga edycja targów kosmetyków naturalnych organizowana w Poznaniu. Być może pamiętacie, że byłam również na pierwszej (relacja tutaj), więc nie wyobrażałam sobie nie pojawić się na kolejnej. Postaram się Wam dzisiaj przybliżyć odrobinę klimat takiego wydarzenia, a przy okazji podzielę się swoimi spostrzeżeniami i pokażę Wam co takiego kupiłam.


TŁOCZNO…

Targi po raz kolejny odbyły się w Concordia Design, a wstęp był całkowicie darmowy. Było około 70 wystawców, a jak podaje organizator targów, aż 41,5 tys osób zdecydowało się odwiedzić Ekocuda we wszystkich trzech miastach. Jest to większa liczba w porównaniu z pierwszą poznańską edycją co ewidentnie wskazuje na fakt, że tego typu wydarzenia są potrzebne i cieszą się coraz większym zainteresowaniem. Niestety nie da się ukryć, że wiąże się to z pewnymi niedogodnościami - mianowicie ogromnym tłumem. Zdecydowałam się pójść na targi w zasadzie tuż po ich rozpoczęciu, a więc w sobotę, i liczba osób była zdecydowanie większa w porównaniu z rokiem poprzednim. Wiąże się to z lekkim przepychaniem, dużym obleganiem stoisk szczególnie tych popularniejszych marek, jak i zwyczajną dusznością w takim miejscu. Myślę że przy tak dużym zainteresowaniu, zdecydowanie przydałoby się choć trochę więcej miejsca ;) Słyszałam jednak że w niedziele było już luźniej, więc przy kolejnej edycji być może zdecyduję się właśnie na odwiedzenie targów w ten drugi dzień ich trwania.

…ALE KLIMATYCZNIE

Niestety nie było kilku marek z pierwszej edycji, które miałam już wtedy na oku, ale za to było trochę nowych, równie ciekawych! Patrząc na wszystkie stoiska zbiorczo, wybór był naprawdę ogromny i wręcz ciężko było przyjrzeć się wszystkiemu dokładniej. Ja, jak Wam pisałam (tutaj), przeglądałam sobie wcześniej strony i asortyment wszystkich wystawców wcześniej, więc gdybym tego nie zrobiła, to myślę że na miejscu miałabym niemały mętlik w głowie ;) Tego typu wydarzenia są jednak dla mnie nie tylko idealnym miejscem na zakupy, rozmowę z wystawcami czy poznanie nowych produktów, ale również dużą inspirację. Myślę że wciąż wiele z nas nie docenia, jak bardzo polski rynek kosmetyczny jest rozwinięty! Wiecie, że jest jednym z największych w Europie? Takie targi to idealny dowód na to, że szczególnie gałąź naturalnej pielęgnacji w sektorze beauty działa bardzo prężnie i naprawdę mamy w czym wybierać - mnóstwo dobrych składników, ciekawe zapachy i konsystencje, różne półki cenowa a nawet kompletnie różne opakowania - każdy znajdzie coś dla siebie, jestem tego pewna. Bardzo podoba mi się również fakt, że pojawia się coraz więcej (niekoniecznie polskich, ale jednak) marek oferujących kosmetyki kolorowe. 


MOJE ZAKUPY

Pokazywałam Wam już moją listę zakupów i muszę przyznać, że poszło mi naprawdę nieźle. Nie zrealizowałam jedynie punktu z marki 4 szpaki, ale na pewno prędzej czy później coś od nich w końcu do mnie trafi ;) Kupiłam za to, tak jak sobie zakładałam, szampon (koncentrat) z marki Biofficcina Toscana i zdecydowałam się na wersję oczyszczającą, dokupując od razu buteleczkę do jego mieszania (asortyment marki był na targach tańszy o 20%). Udało mi się również nabyć duet do włosów kręconych z Bydgoskiej Wytwórni Mydła, w skład którego wchodzi eliksir do olejowania oraz maska ze spiruliną i bananem (duet kosztował 99zł zamiast 120zł). Ostatnią rzeczą, na jaką się zdecydowałam, było polecona mi na Instagramie maseczka peel off marki Lale. To moje pierwsze spotkanie z tą marką i jej asortyment był w standardowych cenach.


CZY TO SIĘ OPŁACA?

Dla mnie, jak już wspomniałam, takie wydarzenie to nie tylko okazja do zakupów, ale możliwość poznania wystawców, ich asortymentu i pewnego rodzaju inspiracja. Jednak z czysto ekonomicznych względów odwiedzenie Ekocudów również może się opłacać, biorąc pod uwagę darmowy wstęp, obniżone ceny niektórych marek oraz brak konieczności płacenia za wysyłkę. Co prawda nie każda marka oferowała rabaty, jednak patrząc na to całościowo, zdecydowanie więcej produktów można było kupić trochę taniej. Dodatkowym plusem jest też oczywiście możliwość konsultacji z wystawcą oraz poznanie konsystencji czy zapachu jeszcze przez dokonaniem zakupu. Oczywiście jeżeli bardzo nie lubicie tłocznych miejsc to zapewne zakupy online będą dla Was lepszym wyjściem, ale jeżeli trochę ścisku nie jest Wam straszne, to ja polecam chociaż raz sobie takie miejsce odwiedzić. Tylko uwaga - nie liczyłabym na to, że wyjdzie się stamtąd z pustymi rękami ;)

Koniecznie dajcie mi znać czy mieliście okazję pojawić się kiedyś na takim wydarzeniu i jakie są Wasze wrażenia!

Skomentuj wpis

Obsługiwane przez usługę Blogger.