Mój codzienny makijaż - aktualizacja


Ktoś kto zagląda do mnie regularnie na pewno wie, że żaden ze mnie makijażowy freak. Rzadko zmieniam produkty do makijażu, wcale ich też dużo nie kupuję. A jednak mimo to, od ostatniego wpisu tego typu, trochę się zmieniło. W większości nadal posiadam tamte produkty, ale w ostatnich miesiącach niemal codziennie używałam tych samych produktów (część z nich już nawet zdążyła się skończyć), dlatego też przychodzę do Was dzisiaj z aktualizacją mojego codziennego makijażu w ostatnim czasie.


TWARZ
Podstawą makijażu jest dla mnie ujednolicony koloryt cery. Niestety mam trochę przebarwień do zakrcia, dlatego też leciutkie podkłady nie znajdują u mnie zastasowania. Nie lubię też jednak tych gęstych i ciężkich, przy których łatwo o efekt maski. Prawie idealny okazał się dla mnie słynny już podkład Catrice HD Liquid Coverage, który mam w najjaśniejszym kolorze. Pięknie wygląda na twarzy, bardzo naturalnie a jednocześnie dobrze kryje i długo się utrzymuje. Niestety nie odpowiada mi jego kolor - jest zbyt ciemny i trochę za mało żółty. Latem powienien być ok, ale teraz muszę go mieszać z czymś jaśniejszym. Liczę, że marka Catrice pomyśli kiedyś nad rozszerzeniem gamy kolorystycznej ;) Pod oczami rownież mam trochę do zakrycia i tutaj ląduje znowu słynny Catrice - Liquid Camouflage w odcieniu 01. Jest trochę zbyt różowy i ciemnieje na twarzy, ale na szczęście pod oczami o dziwo robi to o wiele mniej. Po raz kolejny życzyłabym sobie większego wyboru kolorów! Całość pudruję ostatnio, zapomnianym przeze mnie, pudrem z Physician Formula - Organic wear. Bardzo lubię nim przypudrowywać korektor pod oczami, bo nie sprawia, że wygląda sucho. Na całej twarzy również dobrze się sprawdza, wygląda dość naturalnie i matuje spokojnie na kilka godzin. Wszystkie z tych produktów nakładam ostatnio Beauty Blenderem.


Na co dzień nie używam różu, bo podkreśla on tylko to, co chcę schować. Również rozświetlacz nie zawsze się na mojej twarzy znajduje, jednak gości tam już dużo częściej. Aktualnie jestem zakochana w sztyfcie z Golden Rose - Highlight stick w odcieniu . Uwielbiam go za subtelny efekt, jaki można uzyskać nakładając minimalną ilość oraz kolor, który powinien pasować większości osób. Różu nie używam, rozświetlacza nie zawsze... za to bronzer gości u mnie codziennie! Kiedyś zuepłnie nie byłam do tego typu kosmetyków przekonana, obawiałam się brązowych plam. A teraz nie wyobrażam sobie bez niego makijażu ;) Aktualnie mój numer jeden to puder mineralny Golden Rose - Terracotta Powder o numerku 4. Pięknie podkreśla policzki, a satynowy efekt jaki daje wygląda po prostu pieknie!


OCZY
Na co dzień noszę bardzo naturalny makijaż oka, zresztą moje zdolności nie pozwalają mi na zbyt wiele ;) Beże i jasne brązy zdecydowanie u mnie wygrywają. Dlatego też tak polubiłam swój stosunkowo nowy nabytek - paletkę Urban Secay Naked Basics 2. Pod cienie nakładam bazę Too Faced - do tej pory to najlepsza baza jakiej używałam. Przy moim mocno tłustych powiekach utrzymuje cienie w dobrym stanie przez kilka godzin. Potem zaczynają się już lekko zbierać. Rzęsy zawsze podkręcam zalotką, a potem nakładam jedną warstwę tuszu. Więcej warstw zawsze skutkuje u mnie posklejanymi pajęczymi nóżkami. Tusz jaki mam w tej chwili to złoty Volumix Fiberlast od Eveline. Kosztuje kilkanaście złotych, a jest naprawde bardzo dobry. Ładnie rozdziela rzęsy i utrzymuje ich pokręcenie. Moje rzęsy są z natury bardzo proste i zawsze zaraz po nałożeniu tuszu opadają spowrotem, a przy nim zostają lekko podwinięte. 


USTA
Tutaj, podobnie jak w przypadku oczu, jestem bardzo nudna. Nie lubię siebie w mocnych ustach i jasne, lekko brzoskwiniowe lub cieliste pomadki zdecydowanie u mnie królują. Ostatnimi czasy polubiłam się bardzo z pomadką MAC w odcieniu Honeylove. Nie utrzymuje się specjalnie długo, ale jest komfortowa na ustach. Druga pomadka to mój najnowszy nabytek, ale nie mogłam jej pominąć, bo od dnia zakupu mam ją na ustach prawie codziennie! Zakochałam się tym kolorze - to nude wpadający lekko w brąz. Na moich dość ciemnych ustach wypada trochę ciemniej niż na dłoni. A dokładnie jest to Sephora o numerku 33.


Kompletnie nie potrafię robić zdjęć sobie samej, ale po ostatnim wpisie wiem, że macie ochotę zobaczyć całość, więc tak prezentuje się najprostszy makijaż świata oraz obie pomadki na ustach.


Znacie te produkty? Jak wygląda Wasz codzienny makijaż - podobnie czy może stawiacie na mocniejsze podkreślenie urody? ;)

Brak komentarzy:

Obsługiwane przez usługę Blogger.