Bilans kosmetyczny kwietnia 2017
Byli ulubieńcy, a więc czas na dalsze podsumowania miesiąca! Wiem, że lubicie wpisy tego typu i wcale mnie to nie dziwi, bo ja sama również bardzo chętnie je czytam u innych. Bilans kosmetyczny to comiesięczne zestawienie zużyć i nowości, w których mogę po krótce opowiedzieć Wam moje spostrzeżenia o produktach które zużyłam w całości oraz pokazać Wam czego będę używać w dalszej kolejności. Jeśli więc macie ochotę poznać to wszystko, to zapraszam serdecznie! Jak zawsze zacznę od projektu denko.
W kwietniu denka dotknął mój ukochany peeling śliwkowy z Ministerstwa Dobrego Mydła, który polecałam Wam przy każdej nadarzającej się okazji ;) Wiem, że wiele z Was kusiłam ale to naprawdę cudowny kosmetyk! Więcej na jego temat znajdziecie we wpisie z recenzją kosmetyków do ciała marki MDM. Poza tym wykończyłam koljne opakowanie szamponu Alterry Biotyna i kofeina, który jest moim ulubionym z całej oferty marki. Świetnie myje włosy, zostawiając je miękkie i lekko uniesione u nasady. Za taką ceną to naprawdę świetny kosmetyk. Pojawił się w ulubieńcach listopada i grudnia poprzedniego roku i tam możecie poczytać o nim więcej. Zużyłam również świetny tusz Eveline Fiberlast w złotym opakowaniu. Bardzo fajnie sobie radził z utrzymaniem lekkiego podkręcenia rzęs, z czym zawsze mam problem. Do tego był trwały, nie opysywał się i miał ładny, mocno czarny kolor. Buteleczka obok to pozostałości po serum z witaminą C marki byWishtrend. Niestety pisałam Wam we wpisie o pielęgnacji cery dobranej mi przez sklep RareBeautyMarket, że nie poradził sobie z moimi przebarwieniami. Jako kosmetyk do codziennego użytku był fajny, ale liczyłam na coś więcej. Świetnie się za to u mnie sprawdził olejek do demakijażu L'Occitane z masłem shea, który recenzowałam Wam tutaj. Zdanie podtrzymuję - działa bardzo skutecznie!
W moich zużyciach znalazły się dwie maseczki w płachcie marki Holika Holika. Planuję napisać o nich osobny wpis, ale już teraz Wam powiem, że ty ch dwóch - miodowej i z granatem - lepiej sprawdziła mi się ta pierwsze. Skóra była po niej gładka i bardzo dobrze nawilżona, pomogła mi gdy moja skóra potrzebowała dodatkowej dawki odżywienia. Granat natomiast okazał się średniakiem. Przetestowałam również podkład marki dear, Klairs i bardzo pdoobało mi się jak wyglądał na skórze i nawet odcień był niezły, ale niestety moja skóra dość szybko się pod nim przetłuszczała. Zużyłam również bardzo polecane ręczniczki bawełniane marki Tami, ale trochę mnie rozczarowały. Nie były specjalnie miękkie, a pudełko niszczyło się praktycznie przy każdej próbie wyciągnięcia kolejnej sztuki. Lepiej jednak sprawdzają mi się zwykłe ręczniki papierowe i to rpzy nich już raczej zostanę.
Zużyć jak więc widzicie nie ma dużo, ale denko z ostatniego miesiąca zrobiło swoje ;) Nowości natomiast też nie przybyło mi chyba jakoś w nadmiarze, mam praktycznie wszystko czego mi trzeba. Na stronie MintiShop, przy okazji zakupów, dorzuciłam do koszyka bardzo polecaną gąbeczkę BlendIt w duecie z małą wersją, mydło do rąk Yope o zapachu werbeny które już dobrze znam i bardzo lubię oraz polecany praktycznie przez wszystkich tusz L'Oreal Volume Million Lashes w wersji So Couture. Poza tym będę dla Was testować nowość na naszym rynku, jaką jest Top Coat marki United Beauty nakładany na zwykłe lakiery i utwardzany w lampie. Jestem bardzo ciekawa, czy trwałość faktycznie okaże się zadowalajaca, bo jeśli tak - to może być hit! Posiadam Top klasyczny, ze srebrnymi drobinkami oraz mini-lampę na USB.
Ostatnie nowości kwietnia to moje małe zakupy z targów, które miały miejsce w Poznaniu (relację znajdziecie w tym wpisie). Zdecydowałam się na zakup serum do włosów mari InSight, lakieru hybrydowego marki NeoNail w odcieniu Natural Beauty oraz dwóch cieni GlamShop - Muszelki oraz Różowego złota. Na promocji w Rossmannie również nie szalałam, choć nawet tego nie miała w planach zakupowych ;) Od jakiegoś już czasu chciałam przetestować trwałość pomadki Max Factor Lipfinity i zdecydowałam się na odcień 160 Iced. Poza tym do koszyka wpadła mi idealna na dzień pomadka Maybelline w odcieniu 715 Choco Cream, o której również myślałam już od dawna. Ostatnia rzecz to odżywka do paznokci Sally Hansen, którą kupiłam ze względu na test wyżej wspomnianego Top Coatu.
Oczywiście w moje łapki wpadło jeszcze sporo prezentów z targów, które pokazywałam Wam tutaj, ale dobrze wiecie, że nie lubię mieć wielu kosmetyków "w zapasach", więc spora część z nich już znalazła nowy dom ;) Poza tym przyszła do mnie również przesyłka z kosmetykami do włosów marki Il Salone Milano, w której znalazłam szampon, odżywkę i maskę ochładzajacą kolor. Niestety zupełnie zapomniałam o nich podczas robienia tych zdjęć, musicie mi wybaczyć :(
Znacie coś z pokazanych produktów? Bardzo jestem ciekawa Waszych opinii ;)
Brak komentarzy: