Kosmetyki idealne na lato - minerały Annabelle Minerals


Z podkładami mineralnymi znam się nie od dziś i tak jak kilka lat temu skusiłam się na pierwsze próbki Annabelle Minerals, tak jestem im wierna do dziś. Mieliśmy rozstania i powroty, czasem skuszę się na tradycyjny podkład w formie płynnej, ale do minerałów zawsze wracam. A szczególnie latem! Bo moim zdaniem właśnie wtedy można najlepiej zauważyć ich zalety. A jakie one są? Jeśli chcecie się dowiedzieć, to zapraszam dalej ;)


PODKŁAD MINERALNY

Podkłady AM są dostępne w 3 rodzajach: roświetlające, matujące i kryjące oraz 4 kolorystykach: sunny, golden, natural i beige. Żeby tego było mało, w każdej kolorystyce znajdziemy 6 różnych odcieni, od jaśniutkich po bardziej opalone. Trzeba przyznać, że pod tym względem Annabelle Minerals to mistrzostwo. Wydaje mi się, że przy takim wyborze każdy będzie w stanie znaleźć coś dla siebie. Świetną opcją jest możliwość kupienia próbek, a trzeba przyznać, że 1g produktu starczy nam na wiele dni noszenia podkładu, więc można go dobrze przetestować, zanim zdecydujemy się na większe opakowanie oraz dobrać odpowiedni dla siebie kolor. 

Ja aktualnie jestem w kolorze Golden Fair i posiadam zarówno wersję matującą, jak i kryjącą. Mam cerę mieszaną w stronę tłustej, więc w stronę podkładu rozświatlającego nawet nie patrzę ;) Obu wersji jakie mam używam zamiennie, zależnie od potrzeb. Nakładam je płaskim pędzlem typu flat top. Wersja kryjąca idzie w ruch, gdy moja cera ma gorszy okres i mam więcej do zakrycia. A krycie ma on naprawdę dobre, jest w stanie zakryć lekkie zaczerwienienia i minejsze niedoskonałości nawet bez korektora. Podkład kryjący ma jednak to do siebie, że czasami lubi się po paru godzinach lekko ciastkować, zwłaszcza gdy nałożymy go za dużo. Co do wersji matującej, to krycie ma oczywiście mniejsze, ale za to zdecydowanie lepiej się utrzymuje. Z poprawkami nawet cały dzień będzie wyglądał na twarzy zadowalajaco ;) Warto jednak zaznaczyć, że ten sam kolor może delikatnie się różnić przy innych radzajach podkładów. Wersja kryjąca jest delikatnie ciemniejsza od matującej, choć nie jest duża różnica.

W przypadku obu podkładów, kluczem do sukcesu jest poprawne ich nałożenie. Najlepiej sprawdza się tutaj zasada im mniej tym lepiej. Nawet kilka cienkich warstw będzie wyglądało dużo lepiej, niż jedna gruba. Przy podkładach płynnych się do tego stosujemy, ale mam wrażenie, że przy minerałach niktórym łatwiej o tym zapomnieć ;) Jeśli chcę przedłużyć trwałość podkładu mineralnego, to nakładam niewielką ilość pudru jeszcze przed jego nałożeniem. Jeśli potem dokładnie zaaplikuję puder już na podkład, wciskając go w skórę, to mogę być spokojna, że zostanie ze mną na długie godziny. Warto też pamiętać, że w przypadku minerałów dobra pielęgnacja to podstawa. Taka forma podkładu może sprzyjać podkreślaniu suchych miejsc na skórze, więc warto o to zadbać.

To, za co jeszcze lubię minerały, to ich skład. Są naturalne, a poza wyrówaniem kolorytu mogą nawet poprawić stan naszej cery. Skóra może przy nich oddychać i w moim przypadku są to jedyne podkłady, przy których mam całkowitą pewność, że nie pogarszają stanu mojej problematycznej i skłonnej do niedoskonałości cery. Przy podkładzie w formie sypkiej, który jeszcze dodatkowo pudrujemy, łatwo o efekt zbyt dużej pudrowości. Spryskanie twarzy mgiełką, tonikiem czy wodą termalną po nałożeniu makijażu całkowicie niweluje ten problem.


RÓŻ MINERALNY

W asortymencie Annabelle Minerals znajdziemy 6 różnych odcieni różu.

Szczerze mówiąc róż to kosmetyk, który bardzo rzadko ląduje na mojej skórze. Głównie za sprawą przebarwień, z którymi mam problem. Mam wrażenie, że róż tylko je podkreśla, więc często z niego rezygnuję. Ale nie całkowicie, czasem mam ochotę na podkreślenie policzków, a jak wiemy róż może pięknie ożywić cerę. Ja posiadam kolorek Rose, który jest chłodnym różem, wpadającym lekko w fioletowe tony. Taka mocno rozbielona jagódka. Moim zdaniem sprawdzi się zwłaszcza zimą, gdy takie chłodne kolory są nam bliższe. Róż bardzo łatwo się nakłada, nie robi plam i nie ma problemu z jego ładnym roztarciem. Nawet tak niewprawione osoby dadzą sobie radę ;) Warto jednak najpierw zdjąć jego nadmiar np na rękę, bo ze względu na sypką formę, łatwo o nabranie zbyt dużej ilości na pędzel. Jeśli chodzi o trwałość, to u mnie jest to kilka godzin, potem róż zaczyna lekko blednąć, ale podejrzewam że na skórach normalnych i suchych będzie z tym lepiej. U mnie wszystkie kosmetyki znikają dość szybko, uroki tłustej cery.


MINERALNY CIEŃ DO POWIEK

Annabelle Minerals oferuje nam 17 kolorów cieni - od delikatnych beżów, brążów i bladych róży po barciej kolorowe niebieskości, zielenie czy fiolety. Wszystkie kolory są jednak raczej stonowane.

Ja posiadam jeden cień AM i jest to odcień Vanilla. Jest to piękny, satynowy beż idealny do codziennych makijaży. Nada się do rozjaśnienia wewnętrznego kącika, łuku brwiowego czy do nałożenia na całą powiekę. Taki cień to podstawa w większości makijaży i warto mieć go w kosmetyczce. AM oferuje nam ogromną pojemność jak na cień, więc można się nim długo cieszyć. Nałożony na dobrą bazę dobrze się trzyma i nie wchodzi w załamania. Ostatnio odkryłam, że światnie nadaje się również do rozjaśniania partii twarzy, gdy nie chcemy używać do tego rozświatlacza czy korektora. Na podkładzie wygląda niemal jak matowy, a jest na tyle jasny, że efekt jest widoczny, choć jednocześnie bardzo subtelny.

Lubicie kosmetyki mineralne? Macie swoich ulubieńców? Czy może jednak wolicie bardziej standardowe kosmetyki do makijażu? ;)

Brak komentarzy:

Obsługiwane przez usługę Blogger.