Peeling cukrowo-olejowy Wellness&Beauty



Od ok 2 lat moim absolutnym ulubieńcem w kategorii peelingów jest domowy peeling solno-kawowy. Przestałam kupować gotowe kosmetyki bo wiedziałam, że nic nie będzie w stanie go przebić. Jednak ostatnio skusiłam się na jeden.. i zdecydowanie mógłby byś moim ideałem, gdyby nie jego jedna wada.. Jeśli jesteście ciekawe co takiego mi w nim nie pasuje to zapraszam do przeczytania krótkiej recenzji ; )


Od producenta:
Poczuj się ożywiona olejkiem z mango i kokosa. Niewielkie drobinki peelingujące z naturalnej soli morskiej usuwają łagodnie i gruntownie martwy naskórek i pobudzają mikrocyrkulację skóry. Skóra staje się miękka i jedwabista w dotyku.

Skład: Maris sal, Ethylhexyl Stearate, Sucrose, Prunus Amygdalus Dulcis Oil, Helianthus Annuus Seed Oil, Caprylic/Capric Triglyceride, Parfum, Cocos Nucifera Fruit, Magnifera Indica Seed Oil, Tocopherol, CI 19140, Limonene, Citronellol.

Moja opinia:
Peeling Welness&Beauty kupimy tylko w Rossmannach w cenie ok 13zł. W szklanym słoiczku mamy 300g produktu. Dostępne jest kilka wersji - moja to mango i kokos.

Pod względem wizualnym chyba nie może być lepiej - piękny kolor peelingu i przecudowny, nie sztuczny słodko-owocowy zapach (który zostaje z nami na skórze) w porządnym słoiku w grubego szkła. Jedyne do czego mogę się przyczepić to to, że gdy stoi pod prysznicem do środka dostaje się trochę wody.

Pod względem działania też super - peeling jest niesamowicie ostry (drobinki są ostrzejsze niż w peelingu solno-kawowym, choć to zapewne ze względu na ich rozmiar, drobinki są po prostu większe) a skóra po użyciu gładka i nawilżona (ale nie tłusta czy lepka!).

Skład to kolejny atut tego produktu. Przede wszystkim nie ma w sobie parafiny. Nawilżenie jakie czuć po użyciu to zasługa olejków.
Po koli mamy: sól morską, emolient, cukier trzcinowy, olej migdałowy, olej słonecznikowy, emolient, zapach, ekstrakt z kokosa (?), olej z mango, witaminę E, barwnik i zapach (uwaga: 2 ostatnie składniki znajdują się na liście potencjalnych alergenów).
Tak więc poza ostatnimi pozycjami skład jest naprawdę dobry, jak na kosmetyk drogeryjny.

Co więc jest z nim nie tak?
Niestety jest to kosmetyk bardzo niewydajny. Nie wydaje mi się, żebym używała mocno przesadzonej ilości, a ubytek widoczny na zdjęciu to wynik dwukrotnego użycia. Cały słoik starczy więc mi jedynie na ok 5 użyć. Ciągle nie wiem, jak to jest możliwe.

Mimo wszystko jest to jak do tej pory najlepszy kupny peeling jaki miałam ; ) Tak więc ze względu na cudowny zapach i działanie mam zamiar do niego wracać i używać, gdy nie będę miała ochoty/czasu na zrobienie tego domowego.


Podsumowując jeśli szukacie mocno zdzierającego peelingu, który dodatkowo pozwoli Wam na odpuszczenie sobie balsamowania to będzie to świetny wybór. Myślę, że każdy znajdzie jakąś wersję dla siebie. Mimo niewydajności cena nie jest wysoka, więc myślę, że warto wypróbować ; ) Jeśli jednak macie skórę wrażliwą, to szukałabym czegoś innego.


A jak to jest u Was? Wolicie peelingi kupne czy własnej roboty? Macie swoich ulubieńców? Piszcie koniecznie! ; )


8 komentarzy:

  1. U mnie do niedawna też królował peeling kawowy, teraz coraz częściej sięgam po gotowce. Peelingów Wellnes&Beauty nie znam, ale na pewno jakiś wypróbuję, mają bardzo przyjemny skład i jeszcze przyjemniejszą cenę :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dokładnie, ja mam zamiar sprawdzić też inne wersje ; )

      Usuń
  2. Ja od niedawna testuję rękawicę Kessa. Używam ze zwykłym żelem pod prysznic i już po pierwszym użyciu widziałam różnicę :) Skóra gładka, a problem wrastających włosków na łydkach zniknął - dla mnie super sprawa :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Od dawna zastanawiam się nad tą rękawicą, ale jakoś nadal się nie zdecydowałam.. chyba muszę to w końcu zmienić ; )

      Usuń
  3. muszę spróbować tego peelingu!
    widziałam też recenzję u innych dziewczyn, lubię mocne ździeraki do ciała
    słowem - namówiłyście mnie! :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Czytałam recenzję tego peelingu u Iwetto i chodź zapowiadał się kusząco, to dla mnie go dyskwalifikuje go to, na co zwróciła ona uwagę, czyli sól na pierwszym miejscu w peelingu cukrowym ;-)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Też się zdziwiłam trochę tą nazwą ;D Ale dla mnie to akurat nie ma znaczenia, mój domowy peeling też jest zazwyczaj z soli ; )

      Usuń

Obsługiwane przez usługę Blogger.