Woskowijki - co to takiego, do czego można ich używać i jak zrobić je samemu
Pokazane na Instagrmie wbudziły dużą ciekawość i upewniłam się w moich podejrzeanich, że sporo osób wciąż nie wie, czy te całe woskowijki są oraz do czego właściwie możnaby ich używać. Dlatego dzisiaj kilka słów o tym co to takiego, powiem Wam też jak sama z nich korzystam oraz podam Wam źródło, z którego dowiecie się jak zrobić coś takiego samodzielnie i dużo niższym kosztem!
Czym są woskowijki?
Woskowijki (ang. beeswax wrap) to nic innego jak ekologiczna i wielorazowa alternatywa dla tradycyjnej folii aluminiowej, streczu czy też jednorazowych woreczków foliowych. Używa się ich do owijania żywności, dzięki czemu przedłużamy ich świeżość, ale też po prostu możemy zabrać coś ze sobą na wynos. Zrobione są zwykle z materiału, w który wtopiony zostaje wosk pszczeli - stąd ich nazwa, dzięki czemu są stosunkowo sztywne, ale pod wpływem ciepła naszych dłoni wosk ten delikatnie się rozpuszcza, dzięki czemu dostosowuje się dokładnie do takiego kształtu, jaki na odpowiada. Powoduje to jednak jedynie zagięcie materiału, a nie fizyczne rozpuszczanie wosku który zostałby na dłoniach czy naszej żywności.
Do czego można używać woskowijek?
Woskowijki idealnie nadadzą się do zawijania żywności którą chcemy zabrać na wynos - kanapki czy pokrojone warzywa, pieczywo, owoce i warzywa które są już rozkrojone (pomidor, ogórek, awokado, cytryna czy cokolwiek innego, co może szybciej tracić świeżość przez to, że jest rozkrojone), nabiał czy wszelkie przekąski. Ponadto, woskowijki świetnie się również sprawdzają jako "przykrywka" do kubków, misek czy garnków. W kilka sekund dostoswują się do nadanego im kształtu i spokojnie mogą nam zastąpić chwilowo przykrywkę. Tak naprawdę możliwości jest mnóstwo i chyba jedynie mięso, ze względu na brak możliwości mycia w ciepłej wodzie, niekoniecznie byłoby polecane do zawijania w te naturalne owijki.
Poza samym zabezpieczeniem fizycznym, na przykład podczas zabierania kanapek na wynos, owijanie żywności przed włożeniem jej do lodówki pomoże zachować ich świeżość i to naprawdę ma miejsce. Pokazywałam Wam kiedyś na Instagramie dwudniową półówkę awokado, która była owinięta właśnie woskowijką, i bez problemu byłam w stanie zjeść całą połówkę, bez konieczności odkrwania wierzhniej wartwy, jak to miało zwykle miejsce przy chowaniu go do lodówki luzem.
Jak dbać o woskowijki i jak długo można z nich korzystać?
Woskowijki po użyciu myjemy w chłodniej lub letniej wodzie. Zbyt ciepła woda może sprawić, że wosk nam się zwyczajnie rozpuści, dlatego warto o tym pamiętać! Po umyciu wystarczy taką woskowijkę odłożyć do wyschnięcia i możemy korzystać z niej ponownie. Oczywiście podczas używania na materiale pojawiają się różne zagięcia, zagniecenia i małe zadrapania, jednak wpływa to jedynie na ich wygląd wizualny, a nie na samo działanie czy możliwość użytkowania. Producenci wokoswijek podają, że dobrze używane powinny nam posłużyć kilka miesięcy, ale o tym z pewnością napiszę Wam jeszcze za jakiś czas, bo na ten moment swoje sztuki mam jeszcze zbyt krótko, aby móc w pełni ocenić ich żywotność.
Kupić czy zrobić samemu? Woskowijki DIY
Na naszym rynku pojawia się powoli coraz więcej marek, które oferują swoje woskowijki w najróżniejszych wzorach i wielkościach. Ja poszłam trochę na łatwiznę i kupiłam sobie właśnie taki gotowy zestaw trzech sztuk, każda w innym rozmiarze. Jednorazowo nie da się jednak ukryć, że jest to dość spory wydatek, więc jeżeli macie chwilę wolnego i trochę chęci, to takie owijki można zrobić samemu.
Cały proces DIY bardzo fajnie pokazała u siebie na kanale Agnieszka i to właśnie do jej filmiku Was odsyłam, jeżeli chcecie zobaczyć dokładnie jak je zrobić (wersja z piekarnikiem). Tutaj natomiast znajdziecie filmik z wersją z zastosowaniem żelazka. Ja postaram się Wam opisać to w skróconej wersji.
Będziecie potrzebować:
- kawałka materiału (np bawełnianego, lnianego czy muślinowego)
- wosku pszczelego
- oleju jojoba
- proszku z żywicy sosny
Dwa ostatnie składniki są opcjonalne, jednak olejek jojoba oraz żywica sosny mają działanie antybateryjne, a dodatkowo sprawią, że materiał będzie elastyczny, będzie się ze sobą ładnie kleił gdy go zagniemy oraz sprawi, że wosk nie będzie się kruszył. Wosk pszczeli można kupić w postaci pastylek, ale jeżeli macie większy kawałek to można go zetrzeć na tarce.
Woskowijki można zrobić na dwa sposoby - w piekarniku lub za pomocą żelazka. W pierwszej opcji najlepiej zacząć od rozsypania na dnie naczynia, którego użyjemy do zrobienia wskowijki, wosku, olejku oraz proszku z żywicy i włożyć mieszankę do piekarnika, aby całość się rozpuściła. W całkowicie rozpuszczone składniki należy "zatopić" naszą tkaninę oraz ponownie nałozyć wszystkie wspomnane skłądniki, tym razem już na wierzch tkaniny. Całość ponownie wkładamy do piekarnika aby druga wartwa wosku się rozpuściła. Następnie wyciągamy materiał i nalepiej rozłożyć go w chłodnym miejscu do zastygnięcia (tylko uwaga, będzie bardzo gorący!). Takie "pieczenie" woskowijek można zrobić przy okazji przygotowywania jakiejś potrawy ;)
W przypadku gdy chcemy użyć żelazka schemat wygląda podobnie, z tym że po rozłożeniu składników na jednej ze stron materiału, przykrywamy wszystko papierem pergaminowym i przez niego prasujemy całość, aż składniki się rozpuszczą i materiał je wchłonie. To samo robimy po drugiej stronie materiału a potem okdładamy całość do wyschnięcia. W obu przypadkach woskowijki powinny zastygać w przeciągu kilku minut.
Jestem ogormnie ciekawa czy znaliście wcześniej woskowijki a jeżeli nie, to czy zachęciłam Was do zakupu lub zrobienia ich samodzielnie? Ja na pewno niedługo zrobię sobię kilka dodatkowych sztuk!