Mój sposób na: peeling kawowy | Peeling do ciała DIY
Podejrzewam, że o peelingu kawowym większość z Was słyszała już dawno, więc ten post żadnym odkryciem Ameryki nie będzie. Ale są może jeszcze osoby, które się uchowały i peelingu tego nie znają lub po prostu nadal nie zdecydowały się spróbować. A może jeszcze ktoś inny w gąszczu kosmetyków o nim zapomniał? Tak czy siak mam nadzieję, że komuś się przyda ; ) Zapraszam!
Peeling kawowy, poza świetnymi właściwościami ścierającymi, może pomóc w walce z cellulitem. Warto więc szczególnie zwrócić uwagę na masaż miejsc problematycznych, takich jak uda, brzuch i pośladki. Peeling może też tam stosować częściej niż na całe ciało, a dodatkowo warto czasem zostawić go na chociaż kilka minut jak maseczkę. A jeśli problem z cellulitem macie duży, to można spróbować wykorzystać kawę do domowego bodywrappingu - wykonać peeling, zostawić go na skórze, owinąć folią i wskoczyć pod ciepły koc lub… poćwiczyć! Pory w rozgrzanej skórze otworzą się szerzej i dobroczynne działanie kawy będzie mogło zadziałać głębiej.
Co będzie nam potrzebne?
Do wersji podstawowej wystarczy kawa (oczywiście nierozpuszczalna ; )) i woda. Mieszamy do uzyskania pożądanej konsystencji i gotowe!
Sama kawa jest już mocnym peelingiem, nie nada się więc skóry wrażliwej.
Peeling jednak można trochę wzbogacić ; ) Moja ulubiona wersja to peeling kawowo-solny-olejowy. Do mieszanki kawy i soli dodaję trochę wody i olejek/oliwkę. Dzięki soli peeling jest jeszcze mocniejszy (tak, lubię porządne zdzieraki ;D), a dodatek olejku czy oliwki pozbawi nas konieczności późniejszego balsamowania. Po takim peelingu skóra jest NIESAMOWICIE gładka. Jeszcze nie trafiłam na gotowy peeling, który działał by tak dobrze. W dodatku po oliwce jest też od razu cudownie nawilżona. Jeśli jednak planujecie tego dnia również depilację, lub skóra jest tuż po niej, zrezygnujcie z soli. Wtedy lepiej sprawdzi się cukier lub po prostu sama kawa.
Ogromnym plusem tego peelingu jest fakt, że z łatwością możemy go wykonać w każdej chwili. Kawę w swojej kuchni ma chyba każdy, a ona sama wystarczy nam do wersji podstawowej. Jeśli na co dzień pijecie kawę fusiastą to jest to świetny pomysł na wykorzystanie pozostałości ; ) Jeśli jednak preferujecie, tak jak ja, rozpuszczalną lub nie pijecie jej wcale, to najtańszą kawę kupicie w markecie za kilka złotych. Czego chcieć więcej? ; )
Jedyny minus tego peelingu to bałagan, który zostaje w łazience. Zazwyczaj niestety cała wanna czy prysznic jest po jego użyciu do mycia ;p
Lubicie peeling kawowy czy może wolicie coś gotowego? Koniecznie dajcie znać! ; )
Właśnie ten bałagan dyskwalifikuje peeling kawowy u mnie. Raz go robiła (efekty cudowne), ale takiego syfu to chyba nigdy nie na robiłam :)
OdpowiedzUsuńDla mnie to nie jest duży kłopot, wystarczy że spłuczę kawę prysznicem a wannę szybko umyję i jest ok ;D
UsuńUwielbiam peeling kawowy :)
OdpowiedzUsuń; )
UsuńUwielbiam i stosuję peeling kawowy. Jednak nigdy nie stosowałam go wersji solno-olejowej. Ja swój udoskonalam dodając łyżeczkę cynamonu i łyżeczkę imbiru (startego). Zapach jest wtedy powalający. Ale co prawda, to prawda po użyciu peelingu trzeba sprzątać całą łazienkę, bo peeling znajduje się nawet w miejscach o których nigdy byśmy nie pomyśleli ; ) Ale dla takich efektów warto ;)
OdpowiedzUsuńSłyszałam o cynamonie ale ja nie lubię jego zapachu więc nie dodaję ; )
Usuńpeeling kawowy to świetna rzecz, mogę jeszcze polecić wersję z błotem z morza martwego - wtedy to już mamy turbo działanie:)
UsuńPrzymierzam się do kupna błota od dłuższego czasu, wiele dobrego o nim słyszałam, ale jakoś ciągle mi nie po drodze.. muszę to w końcu zmienić ; )
UsuńZnam ten peeling, ale jakoś nigdy jeszcze go nie wypróbowałam na sobie;)
OdpowiedzUsuńTeż tak swego czasu zwlekałam, aż do pierwszego razu. Od tej pory jest u mnie stałym bywalcem ;D
UsuńNie znałam ale z pewnościa wypróbuję
OdpowiedzUsuńMam nadzieję, że będziesz zadowolona ; )
UsuńJa problem z brudną łazienką rozwiązałam w ten sposób, że zrobiłam sobie mydło peelingujące z kawy :) Trzymam fusy kawowe w ryzach dzięki temu.
OdpowiedzUsuńSuper pomysł! A peeling nie jest przez to delikatniejszy? ; )
UsuńJuż od tylu lat o nim słyszę, a jeszcze nie próbowałam ...:) Za to robię peeling z cukru, kakao i oliwy, też jest bardzo dobry
OdpowiedzUsuńSama długo zwlekałam z wypróbowaniem, więc ma nadzieję, że może w końcu się skusisz ; )
UsuńA ja dopiero niedawno zaczęłam używać, ale łatwo się uzależniłam :)
OdpowiedzUsuńdodaje do niego różne olejki i czarną herbatę i jest idealnie
Działanie w 100% wynagradza mi potrzebę sprzątania po nim :)
Dokładnie, działa tak świetnie, że wybaczam mu bałagan ; )
UsuńUwielbiam peeling kawowy. Nie tylko oszczędność i jeden kosmetyk mniej, ale też naturalna metoda i nawet na wakacjach mogę ją stosować nie pakując osobnego produktu do walizki. Ostatnio zużywam olej z wiesiołka, który po ponad pół roku pewnie stracił większość swoich właściwości i nie ma sensu go pić, ale nadal świetnie nawilża skórę, gdy dorzucę łyżeczkę do kawy i pomasuje takim miksem ciało. :)
OdpowiedzUsuńA do bałaganu już się przyzwyczaiłam, bo nie tylko działanie, ale cudowny, kawowy zapach towarzyszący pod prysznicem mi to wynagradza. :)
Dokładnie, natura i oszczędność to świetne połączenie! Zwłaszcza przy tak dobrym działaniu ; )
UsuńZnam go ale jakoś jeszcze nigdy nie miałam okazji przetestować go na sobie :)widzę,że to był duży błąd bo jest świetny :)
OdpowiedzUsuńŚwietna ta "ramka"? z motywem Paryża :)
UsuńPolecam przetestować, ja też zwlekałam ale nie pożałowałam po spróbowaniu ; )
UsuńA ramka jest z netto ; )
UsuńEh z jednej strony nienawidzę się wypaprać peelingien, a z drugiej strony szukam jakiegoś porządnego zdzieraka. Teraz mam dylemat! ;)
OdpowiedzUsuńSpróbować nie zaszkodzi! Ja polecam serdecznie ; )
Usuń