Prosta i naturalna rutyna pielęgnacyjna ostatnich miesięcy


Już bardzo dawno nie pojawił się na moim blogu taki zbiorczy wpis z pielęgnacją twarzy, jakiej aktualnie używam. Lepszy okres mojej cery dał mi jednak do zrozumienia, że prawdopodobnie udało mi się w ostatnich miesiącach stworzyć zestaw, który dobrze służy mojej skórze, dlatego też to chyba dobry czas na pielęgnacyjną aktualizację. Jeżeli jesteście ciekawi czego używam przy porannej i wieczornej rutynie, to dziś właśnie o tym.


PORANNA RUTYNA PIELĘGNACYJNA

Rano pielęgnację zaczynam zawsze od delikatnego oczyszczenia skóry z resztek kosmetyków oraz nagromadzonego sebum i w tym celu idealnie sprawdza mi się pasta czyszcząca do twarzy marki Auna. Ma postać proszku, który mieszamy z wodą tuż przed nałożenim na skórę (ja robię to na dłoni), a następnie myjemy nim cerę. Tego typu produkty nie posiadają żadnym detergrntów, dlatego oczyszczają bardzo delikatnie, ale skutecznie zarazem, zostawiając skórę czystą, bardzo gładką oraz delikatnie zmatowioną. Jeżli jesteście ze mną dłużej, to z pewnością pamiętacie moją dawną miłość, jaką był puder do mycia od Make Me Bio - to bardzo podobny produkt! Po myciu zawsze tonizuję skórę i w ostatnich miesiącach odkrywam na nowo różne hydrolaty. W tym momencie testuję nowości od marki Cremy i sprawdzają się świętnie - oczarowy działa bardzo dobrze przy cerach trądzikowych, ale eukaliptusowy również jest świetny do porannego odświeżenia. Jedynie atomizer mógłby ładniej rozpraszać mgięłkę, jednak same produkty są bardzo dobrej jakości.


Gdy skóra jest już czysta i stonizowana, przechodzę do nakładania pielęgnacji. W ostatnich miesiącach były to głównie 3 produkty - genialny krem pod oczy marki D'Alchemy, który pięknie nawilża a do tego ma bardzo przyjemną, piankową konsystencję. Krem do twarzy figa z marki Mokosh, który jest moim ulubieńcem od długiego czasu i który idealnie sprawdza się właśnie rano - nawilża, ale jednocześnie jest lekki i nie obciąża skóry. Ma bardzo przyjemną, aksamitną konsystencję i w moim oczuciu również przyjemny zapach, a nakładany makijaż ładnie na nim wygląda. To bardzo wydajny kosmetyk, który dodatkowo jest opakowany w szklany słoiczek. Ostatni krok to krem z filtrem i ponownie sięgnęłam po zeszłorocznego ulubieńca - Survival 30 marki Niod. Bardzo leciutki, bezproblemowo rozprowadza się na skórze, nie bieli jej (ma kolor, ale nie są to pigmenty a wynik połączonych składników, dlatego też nie daje on krycia a po prostu delikatnie wyrównuje koloryt) no i co najważniejsze - działa i chroni skórę przed słońcem.



WIECZORNA RUTYNA PIELĘGNACYJNA

Wieczorem moja pielęgnacja jest z pewnością trochę bardziej rozbudowana, ale przede wszystkim od kilku dobrych lat stawiam przede wszystkim na dokładny demakijaż i porządne oczyszczenie mojej skóry. To absolutnie podstawowy krok i bez niego, w zasadzie żadne inne nie mają sensu. Dlatego też oczyszczanie składa się u mnie z kilku etapów. Krok pierwszy to olejek do demakijażu. W ostatnich tygodniach używałam w tym celu mieszanki do cery problematycznej z marki PurePura i bardzo dobrze się on w tej roli sprawdził - delikatnie ale skutecznie rozpuszczał cały makijaż. Krok drugi to zmycie olejku oraz resztek makijażu za pomocą oczyszczajacej pianki. Ta z Madary to ciekawy produkt - dogłębnie oczyszczająca, ale jednocześnie delikatna. Nie jest to jednak moim zdaniem kosmetyk, który sprawdziłby się również rano, właśnie ze względu na mocne oczyszczenie skóry. Ostatni krok to umycie samej skóry i do tego idealnie sprawdza mi się duet, jakim jest ostatnie dziecko Resibo - żel do mycia twarzy oraz szczoteczka soniczna Foreo. Żel z Resibo to dla mnie kosmetyk niemal idealny - oczyszcza ale jest super delikatny, do tego jest wydajny i naprawdę pięknie pachnie. Szczoteczka to natomiast już mój stały ulubieniec!

Gdy skóra jest już dokładnie oczyszczona ponownie przechodzę do tonizowania, jednak tym razem stawiam na coś, co będzie miało dodatkowe działanie na moją cerę i powalczy trochę z niedoskonałościami. Tym czymś jest tonik złuszczająco-rozjaśniający marki Lynia - mój ogromny ulubieniec, który oczarował mnie swoim pozytywnym działaniem. Zdecydowanie ogranicza on pojawianie się nowych niedoskonałości i poprawia ogólny wygląd cery, sprawiajac że jest gładsza i sprawia mniej problemów. Następnie nakładam te same kremy co rano, jednak dodając na wierzch skwalan z trzciny cukrowej marki Ministerstwo Dobrego Mydła. Dzięki temu zwiększam dawkę nawilżenia dla mojej skóry i rano jest ona miękka i bardziej elastyczna.



Jestem ogromnie ciekawa jak u Was prezentuje się taka pielęgnacyjna rutyna oraz czy znacie coś z tej mojej gromadki!

Brak komentarzy:

Obsługiwane przez usługę Blogger.