Co za tydzień! Małe zmiany w sypialni, przeczytane książki i nowa wishlista


Oj dawno już nie było tutaj wposu z tej serii, ale muszę przyznać że trochę się za nimi stęskniłam! Nie planuję co prawda na razie stałego powrotu cotygodniowych postów, ale myślę że pozwolę sobie raz na jakiś czas na takie luźne pogadanki na kilka tematów. Dzisiaj zapraszam Was na standardową trójkę - małe zmiany w wystroju sypialni, ostatnio przeczytane książki (wszystkie fajne!) i najnowsza wishlista, której tworzenie jak zawsze sprawiło mi sporo frajdy!


Zmiany w sypialni

Jak na pewno wiecie, bo już o tym wspominałam, ze względu na to że nasze mieszkanie wynajmujemy, mamy dość ograniczone pole manewru co do jego dekorowania i wszelkich zmian w jego wyglądzie. Nie poddaję się jednak i stawiam na dodatki, które potrafią w kilka chwil odmienić charakter wnętrza, nadać mu przytulności i odwzorować trochę lepiej gust jego mieszkańców. W ostatnim czasie poczyniłam małe zmiany w naszej sypialni i znowu postawiłam na plakaty, tym razem ze sklepu PosterStore

Wybór na stronie jest przeogromny i wręcz ciężko się na coś zdecydować. Ostatecznie wybrałam sobie kilka wzorów, które najbardziej wpadły mi w oko, a do tego piękne ramy z surowego drewna w ciepłym odcieniu brązu (bardzo pozytywnie mnie zaskoczyły, bo wyglądają jeszcze ładniej niż na stronie!). Nadają przytulności i myślę że w tym pokoju, w którym do tej pory dominował kolor biały, pasują idealnie. Same plakaty są natomiast sztywne i bardzo dobrej jakości, wyglądają niemal jak prawdziwe obrazy. Dwa z nich stanęły na naszej komodzie, a trzy zawiesiłam na ścianie korzystając ze specjalnych rzepów, które potem można zdjąć ze ściany bez uszczerbku - jak na razie wszystko trzyma się idealnie i mam nadzieję, że tak zostanie ;) Takie rozwiązania są świetne właśnie do mieszkań, w których nie możemy bądź nie chcemy wiercić dziur. 

W zanadżu mam jeszcze kilka cudownych plakatów, które idealnie będą wyglądały w kuchni, ale te muszą niestety jeszcze zaczekać, bo na razie nie mamy miejsca na ich zawieszenie ;)
W sklepie poza plakatami w wielu różnych wzorach i kolorach, ramkach o róznych rozmiarach i kształtach, znajdziemy też tzw. passe-partout, czyli białe obramowania do plakatów, które sprawiają, że całość wygląda schludnie a włożony plakat może być w mniejszym rozmiarze niż ramka. Warto jednak wzrócić uwagę na stronie czy dany plakat już sam w sobie nie ma białego obramowania, bo sporo z nich właśnie je już posiada.
Gdyby coś z asortymentu PosterStore wpadło Wam w oko, to mam dla Was specjalny kod rabatowy dajacy 30% zniżki na plakaty (poza działem Selection) - minimalniee30 i jest on ważny od dzisiaj 
do  5. września do godz. 18:00.


Lektury z ostatnich tygodni

Oj dawno już nie pisałam Wam o tym co przeczytałam, ale to też dlatego, że na czytanie miałam w ostatnich miesiącach jakoś niewiele czasu. Albo może inaczej - nie do końca dobrze go sobie organizowałam i na takie przyjemności jakoś mi go brakowało. Ale jak to zwykle u mnie bywa, gdy już wróciłam do czytania to na całego i połknęłam ostatnio kilka pozycji.

Too late to najnowsza powieść Colleen Hoover, która dość mocno mnie zaskoczyła. Zdecydowanie różni się odtego, co do tej pory wychodziło spod pióra autorki, o czym zresztą sama uprzedza na samym początku książki. Sama fabuła była naprawdę intrygująca, a pokazanie myśli i emocji różnych bohaterów ciekawe. Cała książkajest jednak bardzo wulgarna i momentami jak dla mnie zbyt przesadzona, ale tak czy siak, ogólnie oceniam ją pozytywnie, choć na pewno nie każdemu się taki styl spodoba.

Minimalizm po polsku zaciekawił sporo osób gdy pokazałam tą pozycję na Instagramie. I mimo że naprawdę długo czekała na mojej czytelniczej półce zanim po nią sięgnęłam, to ogromnie się cieszę że w końcu to zrobiłam. Na ten moment to chyba najlepsza książka traktująca o minimaliźmie jaką miałam okazję czytać. Poza tym, że jak już sam tytuł wskazuje, jest osadzona w naszych polskich realiach (autorka tłumaczy skąd u nas tak duży konsumpcjonizm, a także przeytacza mnóstwo przykładów które na pewno wiele z Was zna z własnego doświadcznia), to podoba mi się również samo podejście do tematu. Nie znajdziecie tutaj wyznaczników typu "100 przedmiotów i ani jednego wiecej" albo wyrzuć wszystko i z głowy. Autorka podpowiada jak zmniejszać ilość przedmiotów, obowiązków i zadań jakie na siebie bierzemy krok po kroku, bez rzucania się na głęboką wodę. Przy okajzi podkreśla też, że z pewnością nie jest to droga dla każdego, a przynajmniej nie wszyscy musili jeszcze do niej dojrzeć. Myślę że jedynie długi rozdział o łączeniu minimalizmu z wiarą niespecjalnie do mnie trafił, ale ogólnie bardzo polecam tą pozycję - zarówno dla osób które dopiero chcą się za to zabrać, jak i dla przypomnienia czy aby na pewno podąża się w odpowiednią stronę.

Czy już zasnęłaś to powieść Kathleen Barber, którą czyta się naprawdę szybko i przyjemnie. Rodzinne tajemnice z przeszłości, konflikty i ciekawi bohaterowie. To jedna z tych książek która dość szybko wciąga i chcemy się dowiedzieć co tak naprawdę się tam wydarzyło. Jestem bardzo ciekawa serialu jaki ma powstać na jej podstawie i na pewno obejrzę, jak już się pojawi. 
PS. Ogromnie pdoba mi się okładka!

Nakońcu klimaty szpitalne i dwie dość podobne pozycje - Pacjentka Alex Michaelides i Pacjent Sebatiana Fitzek'a. Obie są thrillerami psychologicznymi i obie ogromnie mi się podobały. Ksiażki pana Fitzek'a w zasadzie nigdy mnie nie zawodzą i tutaj też nie było wyjątku - wciągająca od samego początku, całkowicie zaskakująca na końcu. Pokręcona i nisamowita! Pacjentka była na mojej liście do przeczytania już długo, bo swego czasu zbierała wiele dobrych opinii, i wcale mnie to nie dziwi. Równie wciągająca i zaskakująca. Obie polecam serdecznie, szczególnie fanom tego gatunku.

Aktualna wishlista


Ostatnią wishlistę tworzyłam chyba rok temu, zastępując je częściej listą w notesie czy telefonie, ale sama bardzo lubię oglądać takie zestawienia u innych, podobnie jak tworzyć te grafiki, dlatego w końcu pokusiłam się stworzyć coś nowego ;) Trochę to wishlista, a trochę zwykła lista zakupów. Bo realnie mam zamiar zrealizować większość z tej listy. Pierwsza pozycja to coś, czego jeszcze 2 czy 3 lata temu na pewno byście u mnie nie zobaczyły. Klasyczne torebki uwielbiam, jednak długi czas nie byłam przekonana do tłoczonej skóry w wężowym stylu. Jednak ten model marki Hollie Warsaw (1) tak ogromnie mi się podoba, że wzdycham do niej już od kilku miesięcy. Nie jest to najbardziej budżetowa wersja, to z pewnością, ale myślę o niej na tyle długo, że naprawdę poważnie roważam jej zakup. Satynowa gumka do włosów (2) to natomiast coś, co wręcz zaczęło mnie prześladować na Instagramie! Od jakiegoś już czasu słyszałam wiele dobrego o takich akcesoriach włosowych, a dodatkowe reklamy różnych sklepów nie pomagają z odpędzeniu tej zachcianki. Niestety ceny w niektórych miejscach przyprawiają o mini zawał, ale jeżeli uda mi się zlapać coś takiego za bardziej rozsądne pieniądze to chyba w końcu się skuszę. Kolejna rzecz, która chodzi za mną już od długiego czasu to lniana pościel (3). Niestety tutaj ponownie wstrzymuje mnie trochę cena, ale wiem, że len jest materiałem, który dobrze zadbany zostanie z nami na lata. Drugi Instagramowy hit ostatnich miesięcy - spinki z perełkami (4). Nie jestem do końca fanką tych dużych - o ile na zdjeciach wyglądają pięknie to wiem, że sama bym ich nie nosiła na co dzień, ale za to wsówki wydają mi się dużo fajniejszą i przy tym subtelniejszą opcją.

Jeżeli jesteście ze mną na Instagramie to na pewno zauważliście moją ostatnią miłość do zielonych kwiatów i choć staram się nie przesadzać zbyt mocno z ich ilością, to jest jeszcze kilka zielonych dzieci, które chętnie bym przygarnęła. Jednym z nich jest monstera w wersji monkey mask (5). Przepięknie wygląda i jak tylko uda mi się gdzieś ją złapać, to na pewno przyjdzie ze mną do domu. Chyba jedynym tak naprawdę potrzebnym mi na ten moment przedmiotem z tej listy (reszta nie ukrywajmy, jest po prostu czymś co bym chciała ;)) jest zalotka (6). Niestety moja poprzednia była dość słabej jakości i zakończyła już swój żywot, a bez niej moje proste i uparte rzęsy nie prezentują się najlepiej. Myślę nad modelem Lilly Lashes, ale jeżeli macie coś do polecenia w tej kwestii, to chętnie się o tym dowiem! Kolejna pozycja to podkład (7), i nie bez powodu nie wstawiłam tutaj konkretnego produktu. Mianowicie wciąż nie wiem na co się zdecydować! Chciałabym coś, co nadawałoby się do codziennego używania, w formie płynnej i najlepiej z marki, która jest potwierdzona jako cruelty free. Niestety wciąż nie wiem na co się zdecydować ale mam nadzieję, że w końcu coś wpadnie mi w oko. Dwie ostatnie pozycje to uzupełnienie mojej garderoby. Zdecydowanie przydałaby mi się jakaś dodatkowa para legginsów do ćwiczeń (8), ale po głowie chodzi mi też nowa spódniczka (9), bo po poprządkach w szafie z takich codziennych wersji została mi tylko jedna ;)

Koniecznie dajcie znać co u Was słychać i czy warto wracać do takich luźniejszych wpisów!


Brak komentarzy:

Obsługiwane przez usługę Blogger.