Co za tydzień! Zawodowe niezadowolenie, książkowe plany na wrzesień i wrześniowy Bullet Journal


Nie wiem czy już Wam o tym wspominałam, ale lubię tą serię wpisów z dwóch powodów - po pierwsze pisanie tych postów sprawia mi naprawdę dużą przyjmność, bo chyba każdy ma czasem ochotę porozmawiać na inne tematy niż uroda i kosmetyki ;), a po drugie zazwyczaj wręcz do ostatniej chwili sama nie wiem, o czym będzie kolejny wpis. Tak samo jest tym razem - jest sobota, ja przez moje gapiostwo siedzę zamknięta w domu i zaopatrzona w kawę i ciepły koc zabieram sie za pisanie.


Być może część z Was, jeżeli śledzicie mnie bardzo uważnie, wie, że w te wakacje zdecydowałam się zrezygnować z mojej dotychczasowej pracy i poszłam na staż. Nie jest to co prawda branża, w której chciałabym się docelowo znaleźć, ale zdecydowałam że każde nowe doświadczenie może mi się przydać. Ale wiecie co? Nie przepadam za tą pracą i nie daje mi ona satysfakcji. Nię będę wchodzić w szczegóły, bo nie o to tutaj chodzi, ale chciałam tylko podzielić się swoimi przemyśleniami - nie róbmy niczego wbrew sobie, nawet w kwestii zawodowej. Widzę sama po sobie, jakie mam nastawienie jadąc rano pociągiem i jak się niecierpliwię czekając na koniec dnia pracy. Moje zajęcie zwyczajnie mnie nudzi i męczy jednocześnie, a wracając wieczorem do domu po prostu nie mam już na nic siły, ochoty ani tym bardziej motywacji. Żyję ostatnio od weekendu do weekendu i ciąży mi to coraz bardziej, bo zawsze lubiłam swoją bardziej kreatywną stronę, która ostatnio jakby poszła gdzieś w odstawkę. I oczywiście zdaję sobię sprawę z tego, że nie zawsze mamy możliwość wykonywać nasz wymarzony zawód, ale myślę że warto znaleźć zajęcie, które chociaż będziemy lubić. Inaczej będzie nas to powoli dołować nie tylko w miejscu pracy, ale i po niej, w domu. Swój staż traktuję jednak jako kolejne doświadczenie i małą lekcję, dzięki której mogłam spórbować czegoś innego i dowiedzieć się, jaki typ pracy na pewno nie jest dla mnie ;)

A Wy, macie to szczęście robić w życiu zawodowym to, co lubicie i sprawia Wam radość? Mam nadzieję, że niedługo będę mogł tak o sobie powiedzieć ;)


Niestety ostatnio znowu bardzo mało czytam, wieczorami bardzo szybko zasypiam i zwyczajnie nie mam za bardzo kiedy sięgać po książki. Ale obiecałam sobie że znajdę dziennie chociaż te 20-30min i wrócę do regularnego czytnia, bo bardzo mi już tego brakuje! Na moim regale, jak i w czytniku, wciąż czeka sporo tytułów ale na moim celowniku na najbliższy czas postawię prawdopodobnie Kręgi Zbigniewa Zborowskiego (na moim instagramie właśnie są do wygrania 3 egzemplarze), Vip Room Jensa Lapidusa, która porównaywana jest do książek Stiga larssona, którego uwielbiam, oraz chciałabym wrócić do literaturowej tematyki minimalizmu, bo mam jeszcze kilka tytułów, których nie czytałam - prawdopodobnie będzie to Minimalizm po polsku albo może Slow life - aż wstyd się przyznć, ale obie czekają już w kolejce chyba ponad rok!


Na koniec chciałam Wam jeszcze szybko pokazać moją nową stronę w BuJo, bo wiem że całkiem sporo z Was prowadzi własne zeszyty ;) Tak naprawdę każda rozkładówka miesiąca wygląda u mnie tak samo, zmieniam jedynie detale oraz drobne ozdoby. Tym razem zdecydowałam się użyć moich nowych washi w odcieniach beżu i brązu, znowu wkleiłam również karteczkę z papierowego kalendarzyka z Tigera oraz wydrukowaną grafikę roślinną. Napis wrzesień to oczywiście oszukana kaligrafia, a jako że nad lewą stroną tabelki zostało sporo pustego miejsca, dorysowałam kilka prostych roślinek, żeby je wypełnić. Pod tableką znajduje się jak zwykle habit tracker.

A jak już o nim mowa, to bardzo chętnie się dowiem czy korzystacie z tego typu "narzędzi". Habit tracker to nic innego jak lista czynności, które chcelibyśmy wykonywać regularnie. Takie zpisywanie ma nam pomóc o nich pamiętać, a także pozwala na monitorowanie częstotliwości oraz postępów. Nie trzeba oczywiście prowadzić całego BuJo, żeby sobie coś takiego rozpisać, dlatego tym bardziej jestem ciekawa czy zapisujecie sobie jakoś rzeczy, z którymi macie problem pod względem regularności. A może macie na to jakieś inne sposoby, które się u Was dobrze sprawdzają? Ja przyznaję się bez bicia, że nieraz zapominam o jego codziennym uzupełnianiu, ale jak na razie nie wpadłam na nic lepszego.

Przy okazji dajcie znać co u Was słychać!


Brak komentarzy:

Obsługiwane przez usługę Blogger.