Co za tydzień! Nowości kosmetyczne, wyprzedaże z głową i aktywność fizyczna


Ten tydzień był jednym z ostatnich w tej sesji (został mi jeszcze tylko jeden egzamin) i nawet nie wiecie jak się cieszę, że to już prawie po! Spanie po kilka godzin, picie kawy litrami i stres to zdecydowanie nie jest dobre połączenie, ani dla zdrowia fizycznego ani psychicznego. Jak pisałam Wam w ostatnim wpisie, widać to było również na mojej cerze, ale chyba powoli chyba wszystko wraca do normy. Mój plan na najbliższe tygodnie to powrót do wartościowych posiłków i więcej aktywności. No i znalezienie w końcu czasu na książkę czy serial - w końcu nie samą pracą człowiek żyje, nie? ;)



Nowości kosmetyczne

Niestety nadal nie zdecydowałam co kupić w Sephorze (karta podarunkowa chyba jeszcze sobie poczeka ;)), ale w piątek dotarły do mnie dwie kosmetyczne przesyłki. Pierwsza to nowości marki BasicLab, która właśnie rozszerzyła swój asortyment o dezodorant i dwa antyperspiranty o różnym stopniu działania. Dezodorant nie posiada soli aluminium więc ciekawi mnie najbardziej, bo od jakiegoś czasu szukam czegoś godnego uwagi w tym temacie! Produkt Biolove okazał się być raczej przeciętny, natomiast dezodorant Schmidt's nie do końca odpowiada mi swoją formą. Druga paczucha to seria a czarną orchideą marki Barwa Cosmetics. Muszę przyznać że nie mam wielu doświadczeń z tą marką i kojarzę zaledwie kilka ich produktów, ale pamiętam że swego czasu sporo osób polecało ich olejki pod prysznic, więc jestem bardzo ciekawa jak się ta seria u mnie sprawdzi. W jej skład wchodzi wspomniany olejek pod prysznic, peeling, masło do ciała oraz mydło do demakijażu, a poza tym w pudełeczku znalazł się mały ręczniczek i gąbeczka do mycia twarzy. Całości pilnował czarny balonik, niestety już zjedzony przez pewną małą damę ;)


Szał wyprzedaży

Ruszyły wyprzedaże i muszę przyznać, że sama złapałam się na przeglądaniu zdecydowanie zbyt wielu stron internetowych ;) Jest to o wiele wygodniejsze i szybsze niż zakupy stacjonarne, ale też przez to bardziej niebezpieczne dla naszego portfela. Dużo łatwiej kliknąć kilka razy niż wyciągnąć portfel i namacalnie wydać pieniądze. Sama zdecydowałam się na zakup kilku rzeczy, ale głównie tych z mojej wishlisty czy takich, które są mi po prostu potrzebne. I Wam zalecam to samo - wyprzedaże to może być super okazja do zakupu czegoś za niższą cenę, ale warto zachować zdrowy rozsądek i kupić coś dlatego, że nam się przyda, a nie tylko dlatego że zostało przecenione. Swego czasu na moim blogu pojawiło się kilka wpisów o tematyce minimalizmu i tego, jak ja sobie radzę z nadmiarem czy chęcią nowych zakupów. Pisałam tam głównie o kosmetykach ale spokojnie można też te rady odnieść do kwestii ciuchów czy innych dodatków, więc jeżeli może coś przegapiliście, zostawiam Wam linki poniżej.



Aktywność fizyczna

Tak naprawdę więszkość życia byłam mniej lub bardziej, ale jednak aktywna fizycznie. W podstawówce uwielbiałam w-f i jeździłam na zawody w bieganiu, w gimnazjum przez prawie dwa lata trenowałam nawet lekkoatletykę, jeżdżąc na treningi kilka razy w tygodniu. W liceum na lekcjach wychowania fizycznego zaczęły dominować siatkówka czy inne sporty grupowe, w których nigdy nie czułam się dobrze, ale mimo to nadal lubiłam sport i chętnie ćwiczyłam też sama w domu. Na studiach trochę się jednak rozleniwiłam i moje przerwy pomiędzy różnymi aktywnościami zaczęły się wydłużać. I wydaje mi się, że w końcu zrozumiałam w czym tkwił problem. Jak wpomniałam, sport lubiłam od dziecka, dlatego też próbowałam już naprawdę sporej ilości aktywności fizycznych. Tylko że z reguły, korzystając z chwilowego zapału, ograniczałam się do jednej z nich.  A tak naprawdę, gdybym miała się zastanowić, to nie mam jednej ulubionej dyscypliny, w której chciałabym się "zamknąć". Być może to właśnie dlatego mój słomiany zapał sprawiał, że zabawę z jogą kończyłam po miesiącu, a bieganie po kilku wyjściach z domu. Moje postanowienie na najbliższy czas jest zatem proste - obojętnie jaka aktywność, byle się w moim życiu pojawiała! Rowerem do sklepu, jednego wieczoru bieganie z psem, drugiego ćwiczenia na macie w domu a jeszcze kolejnego dnia joga o poranku. Mam cichą nadzieję, że brak narzucania sobie czegokolwiek sprawi, że w końcu sport wróci do mojego życia na dobre i tym samym nie znudzi mi się po kilku tygodniach, a ja nie będę szukała wymówek.

Tydzień niezbyt owocny ale za to całkiem przyjemny ;) A co u Was? Dajcie znać czy szalejecie na wyprzedażach i czy udało Wam się upolować coś ciekawego! 

Brak komentarzy:

Obsługiwane przez usługę Blogger.