Resibo'we nowości w mojej kosmetyczce - nawilżający tonik, esencja do twarzy i krem do rąk


O produktach marki Resibo mogliście przeczytać już u mnie nie raz, w dodatku zazwyczaj moje opinie na ich temat są bardzo pochlebne. Nie da się więc ukryć, że pielęgnacja tej marki mojej skórze bardzo dobrze służy, przez co mam do nich zaufanie. Dzisiaj chciałabym Wam opowiedzieć o nowościach w mojej kosmetyczce - toniku, którego nie miałam okazji wcześniej używać, oraz o dwóch najnowszych produktach w asortymencie marki - esencji do twarzy oraz kremie do rąk.



Wyższy poziom tonizacji cery

Dla niektórych to kosmetyk zbędny, traktowany jako niepotrzebny, dodatkowy krok w pielęgnacji. Dla mnie? Jeden z ulubionych produktów w kosmetyczce - uwielbiam sprawdzać nowe toniki! ;) Wspominam Wam o tym przy każdej możliwej okazji, ale powtórzę raz jeszcze - tonik to naprawdę przydatny krok w pielęgnacyjnej rutynie, który może zmienić naprawdę sporo. Myślę że takie mieszane opinie na temat działania tych kosmetyków mogą brać się stąd, że z reguły nie widzimy jego działania natychmiastowo po aplikacji. Jedak w dłuższej perspektywie może być całkowicie odwrotnie. Przede wszystkim podstawowym zadaniem toniku jest przywrócenie nasze skórze odpowiedniego pH po jej umyciu. Na pewno znacie doskonale to (delikatniejsze bądź mocniejsze) uczucie ścignięcia skóry po użyciu żelu czy pianki do mycia twarzy. Tonik powinien w tym momencie pomóc naszej skórze, dlatego stosujemy go właśnie w pierwszej koleności, jeszcze przez nałożeniem jakiegokolwiek serum, esencji czy kremu. Aktualnie oferta wszelkiego rodzaju toników i mgiełek jest już tak mocno rozbudowana, że możemy liczyć również na inne, dodatkowe jego funkcje. Propozycja od Resibo to kosmetyk, który jest dla naszej skóry również dodatkową dawką nawilżenia. Ma bardzo bogaty, oczywiście w pełni naturalny skład, co zresztą przekłada się na jego konsystencję, ale o tym za chwilę. Używam go codziennie rano i wieczorem od kilku tygodni i zdecydowanie widzę jego dobre działanie na moją cerę. Po pierwsze, niweluje wspomniane wcześniej  uczucie lekkiego napięcia skóry po jej oczyszczeniu, po drugie nawilża dodatkowo skórę, przez co nie woła już ona o natychmiastowe nawilżenie kremem, i po trzecie - dla mnie jest idealnym wstępem do dalszej pielęgnacji. Nakładane w następnej kolejności produkty pielęgnacyjne po prostu lepiej się na skórze rozprowadzają. Tonik ten, poza jego podtsawowym działaniem, świetnie sprawdza mi się też jako dodatek do różnych maseczek w postaci proszku, które musimy samodzielnie rozrobić.

Chciałabym się jeszcze odnieść do wspomnianej konsystencji tego produktu oraz faktu słabego działania atomizera, na który narzeka sporo osób. Tonik przychodzi do nas w butelce ze sprayem, ale wydobywa on produkt raczej miejscowo, nie uzyskamy tutaj lekkiej mgiełki. Nie jest to jednak, jak niektórzy sądzą, wina złego opakowania, a konsystencji tego kosmetyku. Jest on po prostu zbyt bogaty, aby dało się stworzyć idealną i delikatną mgiełkę. Dlatego też rozwiązaniem może być nakładanie go po prostu swoimi dłońmi (ja tak robię) lub też wacikiem. A w przypadku gdy chcemy używać go również w ciągu dnia, można przelać sobie go trochę do innej buteleczki z atomizerem i rozcieńczyć. Marka Resibo doskonale wie, że nie jest to mgiełka marzeń, ale nie chcą zmieniać receptury która się sprawdza (zwłaszcza że oznaczałoby to jedynie dodanie większej ilości wody - a wątpię że komukolwiek by na tym zależało ;), dlatego też zdecydowali się zmienić nazwę produktu, pozbywając się tytułowej "mgiełki" - skład i opakowanie zostaną bez zmian.


Poranne ożywienie cery jako krok dodatkowy

Najnowszy produkt do pielęnacji twarzy w ofercie marki, który stosunkowo niedawno miał swoją premierę. Esencja to produkt, który nakładamy zaraz po toniku - przed serum czy kremem. Ta tutaj ma za zadanie przede wszystkim "obudzić" naszą skórę z rana, dodając jej promiennego wyglądu, a przy tym ma też w sobie składniki działające przeciwstarzeniowo. Produkt ten ma bardzo lekką konsystencję, delikatny i bardzo przyjemny, lekko cytrusowy zapach (przypomina zapach serum olejowego tej marki) i z założenia ma być dodatkowym krokiem w naszej porannej pielęgnacji.   Nie jest to jednak formuła, która przychodzi nam na myśl od razu na hasło "esencja" - nie jest to wodnisty czy żelowy produktu, a bardziej jak leciutki krem. Zamknięty jest w standardowym dla marki opakowaniu typu air less, jak zwykle z piękną grafiką oraz kartonową tubą, w której do nas przychodzi. Używam tej esencji już kilka tygodni i odbieram ją jako bardzo przyjemny produkt, choć nie wszystkim musi być on w ogóle potrzebny. Moim zdaniem to fajny kosmetyk, jeżeli nasza skóra potrzebuje dodatkowej warstwy nawilżenia, ale nakładanie większej ilości kremu nie daje nam takich efektów jakich oczekujemy (np poprzez skórcenie trwałości nakładanego później makijażu) lub po prostu ciężko nam znaleźć krem idealny - wtedy zamiast szukać nowego, taki produkt może fajnie podbić jego działanie. Poza tym to dobre rozwiązanie dla cer tłustych, ze względu na bardzo lekką konsystencję. Taka esencja plus lekki krem powinny spokojnie dać sobie radę z nawilżeniem skóry na cały dzień, bo jak wiadomo gęste czy tłuste kremy w przypadku takich cer raczej się nie sprawdzają. Czy jest to must have? Raczej nie, ale jeżeli czujecie, że w Waszej porannej pielęgnacji brakuje takiej kropki na i, to na pewno warto rozważyć zakup tego kosmetyku.


Niewidzialne rękawiczki w aksamitnym wydaniu

Ten produkt to najnowsze dziecko w rodzinie Resibo i muszę przyznać, że bardzo mnie cieszy rozszerzanie asortymentu marki. Krem do rąk to swoją drogą specyficzny kosmetyk - niby ma go każda z nas, a tak naprawdę mało który nas zachwyca. Samą pielęgnację dłoni traktujemy zresztą często trochę po macoszemu i przyznaję się bez bicia - sama często zapominam o kremowaniu rąk w ciągu dnia (ok, wieczorem też zapominam ;)). Z założenia marka chciała stworzyć produkt, który będzie idealny do stosowania w ciągu dnia, czyli taki, który nawilży dłonie i zostawi na nich ochronną wartewkę, ale jednocześnie nie będzie tłusty. I muszę szczerze przyznać, że to naprawdę działa. Jeżeli znacie to specyficzne uczucie suchych dłoni, to ten krem działa na nie jak taka niewidzialna kołderka, zdejmując momentalnie ten dyskomfort ściągniętej skóry. Konsystencja jest aksamitna, krem bardzo dobrze się rozkłada na skórze - nie jest tępy ani mocno tłusty. Dodatkowo dość szybko się wchłania (nie ekspresowo, ale też nie wolno) i można wracać do pracy bez obaw o tłuszczenie wszystkiego wokół, ale jednocześnie nie znika z dłoni całkowicie, tak że ponownie mamy wrażenie suchości (czasami te super lekkie kremy tak właśnie się zachowują). Przyznam więc, że jestem tym produktem naprawdę miło zaskoczona, bo nie ukrywam że nie spodziewałam się cudów, a okazał się naprawdę przyjemnym produktem do codziennego stosowania.


Koniecznie dajcie mi znać, czy znacie coś z tej gromadki, albo czy może coś Was szczególnie zaciekawiło ;)

Brak komentarzy:

Obsługiwane przez usługę Blogger.